Drohobycz. Bruno Schulz z opóźnieniem odpisuje na list będący „spowiedzią” Zenona Waśniewskiego, tłumacząc korespondencyjną zwłokę stanem ducha, w jakim się znajduje.
List ten jest zaległą odpowiedzią na ów „długi list” Waśniewskiego*, który 2 kwietnia Schulz zaledwie skwitował z powodu wyjazdu do Warszawy*. I tym razem jednak nie udaje mu się wejść na wyznaczony przez Waśniewskiego poziom konfidencji. Rozpoczyna od przeprosin i wyjaśnienia swojej korespondencyjnej opieszałości: „Z napięciem i rzewnością czytałem Waszą spowiedź. Jeżeli nie odpłacam się Wam równą obfitością wynurzeń – to dzieje się to z dziwnego zahamowania, jakiemu podlegam od pewnego czasu, jakiegoś braku radości, depressji, dla której nie znajduję dostatecznej przyczyny. Muszę być chyba chory nerwowo”1. Ten stan ducha trudno wytłumaczyć sytuacją życiową, w jakiej się znajduje. Przed kilkoma miesiącami opublikował Sklepy cynamonowe, które niemal z dnia na dzień uczyniły z niego pisarza znanego i rozpoznawalnego. Schulz zdaje sobie z tego sprawę. „Miałbym teraz – zwierza się Waśniewskiemu – dużo powodu do zadowolenia, mógłbym sobie pozwolić na trochę radości, a zamiast tego przeżywam nieokreślony strach, zmartwienie, żałość życia. Zaniedbuję ważną korespondencję, na której mi zależy, nie piszę nic, nawet przepisanie czegoś już napisanego sprawia mi wstręt nieprzezwyciężony”2. Nawet jeśli ostatnie zdania są pośrednim usprawiedliwieniem nie wywiązywania się z obietnic złożonych redaktorowi Waśniewskiemu, to jednak ogólna tonacja musiała być taka, jak ją Schulz metaforycznie wyraził: „jestem już po tamtej stronie wszystkich wiosen”3.
Teraz może już spokojniej prosić Waśniewskiego o cierpliwość w sprawie fragmentu dla „Kameny”. Może też odmówić mu swojego udziału w numerze mickiewiczowskim. Nie zrobi także grafik do tego numeru. Posługuje się techniką cliché-verre, o której pisze, że jest żmudna, a jej „koszt znaczny – praca także”. Z tego też powodu – dopowiada – nie realizuje oferty Roju*, który zamówił u niego kilkanaście tek: „nie wykonuję jej, choć można by zarobić kilkaset złotych. Do masowej produkcji technika ta nie jest”4.
List kończy deklaracja: „Waszą niecierpliwość i tęsknotę za szerszym horyzontem dobrze rozumiem. Przeżywałem i przeżywam to samo. Znalezienie Was było dla mnie dziwnym i pięknym zdarzeniem. Pozostaniemy już ze sobą chyba zawsze w kontakcie, ale nie oczekujcie ode mnie listów tak bogatych w treść, jak sami piszecie – z powodów wyżej wymienionych. Niech was to nie zraża i proszę Was o dalsze listy, które czytam z prawdziwą przyjemnością”5.
Zobacz też: 15 marca 1934, 24 marca 1934, 2 kwietnia 193[4], 5 czerwca 1934, 23 czerwca 1934, 28 sierpnia 1934,14 września 1934, 30 września 1934, 6 października 1934, 15 października 1934, 7 listopada 1934, 15 listopada 1934, 19 grudnia 1934, 28 stycznia 1935, 16 marca 1935, [25 marca 1935], 24 czerwca 1935, 13 lipca 1935, 3 sierpnia 1935, [7 sierpnia 1935], 2 czerwca 1937, 4 sierpnia 1937, [5 stycznia 1938], 24 kwietnia 1938. (sr)