przed 11 stycznia 1935 roku

Warszawa. Schulz w towarzystwie Stanisława Ignacego Witkiewicza odwiedza lekarza Jana Kochanowskiego, u którego poznaje Romana Jasińskiego. Podczas spotkania zostaje zrobione jedno z najbardziej znanych zdjęć przedstawiających Schulza.

W czasie ferii zimowych, między końcem grudnia 1934 a 19 stycznia 1935, Schulz i Józefina Szelińska przebywają w Warszawie. Schulz wykorzystuje ten czas między innymi na spotkania z osobami z kręgów literackich i artystycznych. Pewnego dnia w czasie tego pobytu Schulz wraz z  Witkacym udają się na ulicę Wiejską1, odwiedzić lekarza radiologa, a zarazem miłośnika sztuki, doktora Jana Kochanowskiego. U Kochanowskiego Schulz poznaje także pianistę Romana Jasińskiego. Jasiński w swych pamiętnikach opisywał to spotkanie następująco: Witkacy „odwiedzał Janka dość często, a nawet kiedyś przyprowadził ze sobą Bruno [!] Schulza, autora owych przedziwnych, świeżo właśnie wydanych Sklepów cynamonowych. Książka ta wywarła na mnie duże wrażenie i od razu wyczułem całą jej niezwykłość. Byłem więc bardzo ciekaw owego spotkania z Schulzem, który okazał się człowiekiem równie delikatnym i dyskretnym, co nieefektownym. Przecie Witkacy potrafił i jego rozczmychać”2.
Podczas spotkania Kochanowski, Witkacy, Jasiński i Schulz wygłupiają się, co zostaje upamiętnione na słynnej fotografii, zrobionej przez gospodarza. Jak wspomina Jasiński: „Każdy z nas ze skóry wyłaził, by pobić rekordy wygłupu. Kochanowski przebrał się, a ja włożyłem sobie w oczodoły sztuczne, celuloidowe gałki oczne. I pomyśleć, że to wszystko robili faceci już dobrze po trzydziestce! Ja byłem najmłodszy, lecz ani przez chwilę nie odczuwałem różnicy wieku”3.
O poznaniu Schulza Jasiński opowiada następnie Annie Iwaszkiewiczowej podczas spotkania towarzyskiego u Zofii i Stanisława Meyerów4. O tej rozmowie Iwaszkiewiczowa wspomniała w liście do Jarosława Iwaszkiewicza: „przychodził do nas Roman [Jasiński – przyp. redaktorek tomu korespondencji], opowiadał mi o Witkacym, że do reszty zdziwaczał, i o Bruno [sic! – dopisek M.R.] Schulzu, którego teraz poznał”5.
Zobacz też: 31 grudnia 1934, 1 stycznia 1935. (mr)

  • 1
    Roman Jasiński, Zmierzch starego świata. Wspomnienia 1900–1945, Kraków 2006, s. 462.
  • 2
    Ibidem, s. 535
  • 3
    Ibidem, s. 463. W innym miejscu swego pamiętnika Jasiński pisze o tym zdjęciu następująco: „wyglądamy jak czwórka wariatów, takieśmy na niej miny i pozy poprzybierali” (ibidem, s. 535).
  • 4
    Zofia Meyer, z domu Bernstein (1887–1968) była pianistką. Jej mąż, Stanisław (1888–1968), pochodził z rodziny bankierów i biznesmenów (był wnukiem Bonawentury Toeplitza, ale też kuzynem Róży Wellisch, znanej bardziej pod nazwiskiem męża jako Róża Luxemburg), prowadził w Warszawie dom handlowy. Meyerowi prowadzili słynny salon muzyczny w swym mieszkaniu przy warszawskiej alei Róż 10. Byli też współwłaścicielami posiadłości w Turczynku, niedaleko Stawiska. Zob. Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie, Listy 1922–1926, opracowały Małgorzata Bojanowska, Ewa Cieślik, wstępem poprzedził Tomasz Burek, Warszawa 2012, s. 169. Zob. też: Anna Synoradzka-Demadre, Jerzy Andrzejewski. Przyczynek do biografii prywatnej, Warszawa 2016, s. 109–112.
  • 5
    Anna i Jarosław Iwaszkiewiczowie, Listy 1932–1939, opracowały Małgorzata Bojanowska, Ewa Cieślik, Warszawa 2014, s. 650.