Warszawa. Bruno Schulz spędza sylwestra w stolicy. Stanisław Ignacy Witkiewicz pisze żartobliwy wierszyk zatytułowany Do Schulza.
Schulz spędza sylwestrową noc w mieszkaniu Witkiewiczów przy ul. Brackiej 231. Tego wieczoru Witkacy rysuje portrety swoich gości Tadeusza i Zofii Brezów*, a także pisze krótki wierszyk dedykowany Schulzowi2. Spontanicznie wymyślony utwór, spisany przez autora na pasku wydartej tekturki, to rodzaj literackiej prowokacji nawiązującej do erotycznych obsesji twórcy Xięgi bałwochwalczej3, a jednocześnie Witkiewiczowski figiel, który miał uświetnić wspólny sylwestrowy wieczór.
Niewiele można powiedzieć o okolicznościach powstania i prezentacji utworu – nie zachowała się żadna relacja na ten temat, poza samym wierszem odnalezionym w 1976 roku przez Stefana Okołowicza. Wiadomo jedynie, że Schulz nie wziął ze sobą rękopisu, który został później wywieziony przez autora do Zakopanego. Równie niewiele wiadomo o przebiegu sylwestrowej nocy u Witkiewiczów. Być może Schulz, razem z Witkacym i Brezą, trafił na imprezę zorganizowaną przez Witolda Gombrowicza: „urządziłem artystyczną popijawę w mieszkaniu mojej matki na Chocimskiej […]. Trwająca do szóstej rano zabawa była widomym znakiem mojego solidnego usadowienia się w warszawskim światku literackim. Już nie pamiętam dobrze kto tam był, ale w każdym razie nie brakło Brezy, Mauersbergerów, Tonia Sobańskiego, był Rudnicki i bodaj Choromański, było bractwo pijaków pod przewodem Światka Karpińskiego i «Minia» czyli Janusza Minkiewicza, były rozmaite aktorki, Zdzisław Czermański, Kanarek (dziś znany malarz w Stanach)… i może Witkacy i chyba Bruno Schulz…”4.
Zobacz też: koniec grudnia 1934 – 19 stycznia 1935, 1 stycznia 1935. (ts)