Dramaturg, pisarz, malarz, filozof i teoretyk sztuki. Przyjaciel Brunona Schulza.
Awangardowy1 twórca „rozwydrzony i przenikliwy, którego natchnieniem był cynizm”2. Jeden z najważniejszych i najbardziej charakterystycznych polskich artystów, uważany za wielkiego nowatora prozy (obok Brunona Schulza i Witolda Gombrowicza*) oraz autora najbardziej rewolucyjnych dramatów w całym dwudziestoleciu międzywojennym3. Zdaniem Gombrowicza Witkacy („wariat zrozpaczony”) razem z nim i Schulzem tworzył charakterystyczną trójcę awangardowych pisarzy-wariatów4.
Według Jerzego Ficowskiego* Bruno Schulz i Stanisław Ignacy Witkiewicz poznali się w 1925 roku w Drohobyczu5. Witkiewicz miał wówczas narysować w mieszkaniu Edmunda Pilpla* „symboliczny portret Schulza (węglem i pastelami) przedstawiający jego głowę osadzoną na gadzim (rybim?) ogonie – odwłoku wynurzającym się z praoceanu”6. Istnienie tego portretu wydaje się jedynie schulzowską legendą, gdyż portretowanym prawdopodobnie był sam gospodarz Edmund Pilpel7. Autor Szewców wspominał, że po tym spotkaniu w pamięci zostały mu jedynie same grafiki Schulza (tzw. drapografie8), natomiast „obraz ich twórcy zniknął z niej jak pyłek zwiany przez huragan”9 – tym bardziej nieprawdopodobna wydaje się wersja o portretowaniu Schulza.
Ich kontakty nie urwały się jednak. Zdaniem Jerzego Ficowskiego pod koniec lat dwudziestych lub w 1930 roku w Zakopanem* Witkiewicz przedstawił Schulzowi Deborę Vogel*10. W Kronice życia i twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza Janusz Degler zapisał, że do spotkania doszło w czerwcu 1930 roku. W tym czasie Schulz miał kilkukrotnie odwiedzać Witkacego podczas pobytu w Zakopanem11. W innych opracowaniach Janusz Degler i Tomasz Pawlak snują przypuszczenia, że spotkanie mogło mieć miejsce nawet dwa lata wcześniej, w 1928 roku, kiedy to w liście Witkacego do Zofii Fedorowiczowej pojawia się tajemnicza wzmianka o „Schulzach”12 – którymi mogliby być Bruno i Debora13. Do spotkania mogło dojść także latem 1929 roku, kiedy z całą pewnością zarówno Schulz, Vogel oraz Witkiewicz przebywali w Zakopanem14. Kulisy spotkania z autorką tomu Akacje kwitną pozostają jednak nieznane. Zdaniem Ficowskiego było to wydarzenie niezwykle istotne dla biografii Schulza, albowiem w późniejszych listach do Debory Vogel powstawały wprawki i zalążki Sklepów cynamonowych15 – jeśli rzeczywiście tak było, to rację ma Włodzimierz Bolecki, który pisze, że w okolicach 1930 roku Witkacy „przyczynił się do powstania utworów, które w 1935 r. nazwie «zjawiskiem na granicy genialności»”16.
Jednak dopiero w 1934 roku artyści nawiązali ze sobą bliższe kontakty, a wkrótce także przyjaźń, którą obaj publicznie i prywatnie deklarowali17. Faktycznym powodem odnowienia znajomości był debiut literacki Schulza, który wywarł na Witkiewiczu bardzo duże wrażenie. Ten zachwyt pierwszej lektury znamy z relacji samego Witkacego. Autor Nienasycenia twierdzi, że pożyczył18 Sklepy cynamonowe („tę piekielną książkę”19) i przeczytał je w ciągu jednej nocy, zapewne pod koniec lutego 1934 roku*. Następnego dnia patrzył na świat oczami „Króla cynamonu” i „Arcykapłana Świątyni Damskich Nóg”. Wewnątrz jego istoty, zatrutej „potwornym narkotykiem Schulzowskiego cynamonu”, przemawiało coś „głosem cynamonowym, ekstraktem nieartykułowanym Schulzowych jadów”20. Obserwowany świat był światem z sennego koszmaru – a samo wrażenie było straszne i cudowne.
Śladem tej lektury są także listy Witkiewicza, w których podkreślał swój zachwyt nad prozą Schulza, między innymi w dwóch listach do Jadwigi Witkiewiczowej21 (z 1* i 3 marca 1934*), a także w liście do Mieczysława Choynowskiego22 (9 marca 1934*) i Teodora Białynickiego-Biruli23 (11 marca 1934*). W tym czasie Witkiewicz z pewnością wymieniał listy z Schulzem, prawdopodobnie informując go o swojej fascynacji Sklepami cynamonowymi24. Schulz odpisał autorowi Szewców, czego dowodem jest list Witkacego do żony z 9 marca 1934 roku* z nietypową kopertą: „Koperta z listu Bruno Szulza [!] – skombinowanie bezcennych autografów dwóch znakomitości”25.Witkacy prawdopodobnie wyraził również prośbę o nadesłanie jakichś materiałów, które wzbogaciłyby jego słynne zbiory. 29 marca 1934 roku* Schulz wysłał do niego list, manuskrypt oraz czternaście grafik26. Być może były to akwaforty, które Wojciech Sztaba wymienia pośród elementów Witkacowskiego panoptikum, składającego się z wielu dzieł sztuki i najróżniejszych obrzydliwości27. Możemy się domyślać, iż korespondencja z marca 1934 roku nie była grzeczną wymianą uprzejmości pomiędzy dwoma pisarzy. Były to listy wypełnione „tonem fantastycznej buffonady”28, popisami literackimi dwóch szermierzy władających słowem29.
Witkacy jednak nie odpisał na list z 29 marca 1934 roku, a zarazem nie potwierdził odbioru przesyłki – ku zdziwieniu Schulza, który bał się, że rozgniewał Witkiewicza prześmiewczym stylem swojego listu. Dramaturg prawdopodobnie nie odpowiedział z innych powodów – okres świąt Wielkanocnych obfitował w niefortunne okoliczności. Witkacy miał kolejno zatrucie żołądkowe (1 kwietnia), „strasznego katzenjammera” (4 kwietnia) oraz wyjazd do Nowego Sącza (6 kwietnia), a Maria Witkiewiczówna30 przeżywała w tym czasie załamanie nerwowe. Zniecierpliwiony i przestraszony Schulz wysłał 12 kwietnia 1934 roku* kolejny list do Witkiewicza31, w którym informował o wysłanej uprzednio przesyłce oraz swoich niepokojach. Wspomniał też o planowanym urlopie rocznym od pracy nauczycielskiej, który chciałby spędzić w Warszawie* i Zakopanem.
W kolejnych miesiącach Witkiewicz wspierał Schulza w ubieganiu się o płatny urlop na rok szkolny 1934/1935, który autor Sklepów chciał przeznaczyć na pracę literacką. Mimo wstawiennictwa Witkiewicza, Schulz nie uzyskał urlopu, co było przyczyną jego rozgoryczenia – 19 grudnia 1934 roku* napisał do Zenona Waśniewskiego*: „Pisałem i szturmowałem do Ig. St. Witkiewicza, który robił, co mógł i do Tuwima, który nic nie robił”32.
Ferie świąteczne w 1934 roku (koniec grudnia 1934 – 19 stycznia 1935*) Schulz i Witkiewicz spędzili w Warszawie. Podczas licznych spotkań autor Szewców starał się Schulza „rozczmychnąć”33. 31 grudnia 1934 roku*, podczas spędzanego wspólnie przyjęcia sylwestrowego, Witkiewicz napisał obsceniczny wierszyk zatytułowany Do Schulza34. Tej nocy być może trafili na imprezę zorganizowaną przez Witolda Gombrowicza35. Następnego dnia* Witkacy narysował portret Schulza, który później zostanie wykorzystany do zilustrowania Wywiadu w „Tygodniku Ilustrowanym” (1935, nr 17). Prawdopodobnie w tym czasie Witkiewicz przedstawił Schulza Władysławowi Tatarkiewiczowi36. Wspólnie odwiedzili także lekarza Jana Kochanowskiego*, u którego Schulz poznał Romana Jasińskiego*. Podczas spotkania* zostało zrobione słynne zdjęcie, na którym każdy „ze skóry wyłaził, by pobić rekordy wygłupu”37. W listach z tego okresu Witkiewicz przyznawał, że „opieka nad Schulzem pochłania dużo czasu”38.
Poza dwoma wspomnianymi portretami (legendarnym z 1925 i realnym z 1935 roku) istniały jeszcze przynajmniej dwa inne obrazy przedstawiające autora Sklepów cynamonowych, których autorem był Witkiewicz39. Jeden prezentował Schulza jako pierrota „ze spiczastą, wysoką czapką na głowie i dużą kryzą wokół szyi”40. Ze wspomnienia Emila Górskiego* wiemy, że był to duży portret wykonany kolorowymi pastelami, a twarz i oczy Schulza zostały oddane bardzo realistycznie – „całość stanowiła wspaniałą syntezę jego osobowości”41. Na drugim portrecie głowa Schulza robiła wrażenie „wirującej bryły” osadzonej na „postumencie przechodzącym w kształt korkociągu”42. Wszystkie te portrety zaginęły (obraz z 1935 roku znany jest jedynie z reprodukcji).
Witkiewicz wspierał Schulza nie tylko towarzysko, ale także zawodowo. W lutym 1935 roku przeprowadził z nim korespondencyjny wywiad43, a następnie 4 kwietnia* napisał do niego wstęp. Całość ukazała się w „Tygodniku ilustrowanym”44 28 kwietnia* tego samego roku, pod tytułem Wywiad z Brunonem Schulzem.
Witkacolodzy i schulzolodzy nie są zgodni co do tego, jak opisywać tę publikację. Czy jest to wywiad, czy może osobne teksty publicystyczne dwóch autorów, czy może wstęp Witkacego i list Schulza? Myślę, że rację ma tutaj Stefan Okołowicz, który w jednym z tomów Dzieł zebranych Witkacego pisze, że oba fragmenty publikacji stanowią integralną całość45. Tym bardziej dziwi mnie fakt, że w opracowanych w tej samej serii wydawniczej pismach krytycznych Witkiewicza Wywiad został przedstawiony jedynie we fragmencie, w którym wypowiada się autor Szewców46. Podobną sytuację obserwujemy w edycji dzieł zebranych Brunona Schulza. W konsekwencji czytelnicy zostają pozbawieni możliwości obcowania z pełnym tekstem wspólnej publikacji Schulza i Witkacego. Wywiad z Brunonem Schulzem to zarówno tytuł wstępu Stanisława Ignacego Witkiewicza, jak i całej publikacji w „Tygodniku Ilustrowanym”, której najważniejszą częścią (tytułowym wywiadem – o czym zapominają witkacolodzy) jest przecież odpowiedź Schulza47. Przyznawał to zresztą sam Witkacy, ucinając swoje rozważania tak, aby nie przytłoczyć właściwego wywiadu: „O tych problemach później – na razie wywiad”48.
Schulzologia doprowadziła kwestię terminologii do kompletnego chaosu. Sam wstęp Witkacego ciężko nazywać „wywiadem”, a odpowiedź Schulza „odpowiedzią na ten wywiad”49, jak to przedstawił w Słowniku schulzowskim Włodzimierz Bolecki, gdyż, jak wiadomo, Schulz odpowiadał na sformułowane wcześniej pytania, które nie weszły do publikacji, a swoją część napisał przynajmniej na miesiąc przed powstaniem tekstu Witkiewicza. Ponadto sam Witkiewicz deklarował, że wstęp napisał, nie przeczytawszy listu Schulza z odpowiedziami (na końcu publikacji znajduje się dopisek: „Pisane przed przeczytaniem odpowiedzi Schulza 4 IV 1935”50). Relacja obu tekstów nie ma więc charakteru wywiadu (pytania nie weszły do ostatecznej publikacji).
Z kolei Jerzy Ficowski twierdził, że w rzeczywistości nie było żadnego wywiadu, a wszystkie pytania sformułował sam Schulz51. Hipotezę tę powiela Mirosław Wójcik („upodobniony formalnie do listu szkic krytyczny”)52. Witkiewicz musiał mieć jednak swój udział w powstawaniu tekstu Schulza, gdyż ten wysłałby go już wcześniej do „Tygodnika Ilustrowanego” (bez pośrednictwa Witkacego, który miałby w takim wypadku być jedynie autorem wstępu), lecz bał się urazić przyjaciela53, który nawet jeśli nie sformułował konkretnych pytań, to z pewnością był ich inspiratorem. I rzeczywiście pytanie o filozoficzną interpretację Sklepów cynamonowych, o którym wspomina Schulz, jest pytaniem z kręgu zagadnień interesujących Witkacego – wynikającą z jego poglądów i założeń teoretycznych dotyczących literatury. Na to pytanie sam zresztą powołuje się w swoim późniejszym szkicu o twórczości Schulza: „Postaram się wyłuskać zasadnicze cechy światopoglądu Schulza, choć on sam twierdzi w wywiadzie ze mną zrobionym («Tygodnik Ilustrowany»), że to jest niemożliwe”54. Ponadto Witkiewicz pisał wprost: „Napisałem pewną ilość pytań: dosłowne odpowiedzi Schulza podaję in extenso55 bez żadnych moich dodatków”56. Tę wykładnię przyjmuje Janusz Degler57 w nocie wydawniczej: „Jest to wstęp do odpowiedzi Schulza na zadane przez Witkiewicza pytania. Wywiad nie miał formy ustnej. Pytania sformułowane zostały na piśmie i przesłane Schulzowi, ten w taki sam sposób odpowiedział”58. Za niepoprawne należy natomiast uznać datowanie Janusza Deglera w Kronice życia i twórczości Stanisława Ignacego Witkiewicza, który pod datą 4 kwietnia umieścił informację: „Przeprowadza korespondencyjny wywiad z Brunonem Schulzem”59 – jak wiemy, tego dnia Witkacy ukończył jedynie wstęp do faktycznego wywiadu, a sam wywiad (zadanie pytań, sformułowanie odpowiedzi) był już gotowy w lutym 1935 roku. Wśród badaczy nie ma zgody nie tylko co do statusu całej publikacji, ale także odnośnie do samego tekstu Schulza. Opublikowano go zarówno w Księdze listów (bez tytułu) jak i w Szkicach krytycznych (pod tytułem Bruno Schulz do St. I. Witkiewicza) tej samej serii Dzieł zebranych Brunona Schulza, co w najlepszy sposób obrazuje nieporozumienia związane z tym tekstem. (ts)