Warszawa. Bruno Schulz wspólnie z Józefiną Szelińską spędza ferie świąteczne w stolicy, gdzie poznaje wybitne osobistości polskiej literatury.
Schulz i Szelińska spotykają się w Warszawie. Od momentu, gdy Szelińska w 1934 roku, po stracie pracy w Prywatnym Seminarium Nauczycielskim Żeńskim w Drohobyczu, przeprowadziła się do Janowa pod Lwowem, jest to jedna z nielicznych okazji, kiedy para może cieszyć się swoją bliskością. „Odkąd wyjechałam z Drohobycza w 1934 r. zaczęła się nasza korespondencja, przerywana nielicznymi, na ogół krótkimi okresami widzenia się […]. Spotkaliśmy się w Warszawie – okres ferii świątecznych – bywając w gronie bliskich i zachwyconych Brunem jego przyjaciół: Witkiewicza, Gombrowicza i Brezów”1 – pisze po latach Szelińska.
W korespondencji Schulza powraca temat podróży do Warszawy, ale tylko w jednym liście do Zenona Waśniewskiego znajduje się lakoniczna wzmianka o przyczynie wyjazdu: „Żałuję bardzo, że i teraz się nie zobaczymy, gdyż już postanowiłem wyjechać do Warszawy i czeka mnie tam pewna osoba, której nie mogę sprawić zawodu”2. Dla Schulza związek z Szelińską to kwestia intymna, chętniej pisze więc o poznanych w Warszawie ludziach z kręgów literackich, między innymi o Witoldzie Gombrowiczu, Józefie Wittlinie, Józefie Czechowiczu oraz Tadeuszu Brezie3, z którym wcześniej korespondował4, a także o Stanisławie Ignacym Witkiewiczu. Ten ostatni, z którym Schulz znajomość wówczas odnawia, poświęca mu sporo uwagi. W listach z tego okresu przyznaje, że „opieka nad Schulzem pochłania dużo czasu”5. W trakcie jednego ze spotkań rysuje jego portret6.
Zobacz też: 31 grudnia 1934, 1 stycznia 1935, 28 kwietnia 1935. (ts)