Warszawa. Zofia Nałkowska wiąże się z Bogusławem Kuczyńskim. Odtąd jej relacje z Schulzem nie będą miały charakteru erotycznego.
Zofia Nałkowska poznaje Bogusława Kuczyńskiego w lutym 1934 roku. Fascynujący intelektualnie, młodszy o dwadzieścia trzy lata1, Kuczyński zostaje sekretarzem pisarki. Z czasem jednak znajomość nabiera coraz bardziej prywatnego charakteru. Począwszy od drugiej połowy kwietnia 1934 (to znaczy po tygodniowym pobycie Schulza u Zofii Nałkowskiej w Warszawie – zob. kwiecień 1934), w Dziennikach zaczyna się pojawiać coraz więcej wzmianek o spotkaniach z Kuczyńskim, wspólnych nocnych spacerach po Warszawie, jak również coraz więcej refleksji wyrażających wrastające zainteresowanie2. Od początku maja 1934 można już mówić o związku Nałkowskiej i Kuczyńskiego.
W Dziennikach wyrazom szczęścia z powodu nowej relacji towarzyszą refleksje świadczące o poczuciu winy wobec zdradzonego, porzuconego Schulza. Pojawiają się też próby samousprawiedliwienia definiujące relację Nałkowskiej z Schulzem jako formę osobliwego kultu, adoracji, której spełnienie w postaci stałego związku nie było możliwe. 10 maja 1934 roku Nałkowska wspomina o otrzymywanych od Schulza listach: „Przychodzą listy od Brunona Schulza, darzące dawną cichą słodyczą, nieśmiałą rozkoszą, szczęśliwe od uwielbienia. A mnie już nie ma na tym miejscu. Koło mnie jest zapierające oddech wzruszenie, dziecinna powaga namiętności, uchwyt żelazny ramion, zaskakujących jak szczęki buldoga. I pewność oczywista, że oto przyjdzie wziąć na siebie i rozłożyć na drugich całe wory, całe «tony» cierpienia”3. Z kolei 19 maja 1934 notuje: „O miły, który jeszcze nie wie. Nie jestem oczywiście treścią jego istnienia w tym stopniu, jakby się to wydawało z jego listów, z jego ślicznych słów. Nie nazywało się to nawet miłością. Było raczej sprawowaniem kultu, głoszeniem mojej chwały. I wynikało nie z mojej jakości, lub nie tylko z niej – ale z jego natury, łaknącej pokory i zaguby [!] w uwielbieniu i tutaj znajdującej wreszcie jakby obiektywne uzasadnienie (w mojej «doskonałości») tych grzesznych pragnień, okazję do wyżycia się ich w wyższej sferze erotycznej. Mówię w czasie przeszłym, ale to jeszcze jest. Tylko mnie już nie ma na tym miejscu”4.
Zobacz też: 21 kwietnia 1934, 15 maja 1934, 20 lipca 1935. (mr)