Lwów. Z tygodniowym opóźnieniem ukazuje się 12. numer „Sygnałów”, w którym redakcja publikuje Noc lipcową Brunona Schulza, a także – kilka stron dalej – jego grafikę zatytułowaną Undula.
Schulz długo zwlekał z przygotowaniem obiecanego Karolowi Kurylukowi fragmentu swojej prozy. Dopiero 28 września wysłał redakcji tekst z nadzieją, że Noc lipcowa* ukaże się jeszcze w październikowym numerze „Sygnałów”1. Szczęśliwie zamknięcie 12. numeru opóźniło się, za co redakcja przepraszała czytelników w nocie umieszczonej na ostatniej stronie2, i Noc lipcowa – niewielkiej objętości „nowela”, jak ją nazwał Schulz w załączonym liście3 – zdążyła pójść do druku.
W tym samym numerze, na innej stronie, redakcja opublikowała grafikę z podpisem „Bruno Schulz: Undula. Drzeworyt”. Była to praca z cyklu Xięga bałwochwalcza*, podobnie jak inne wykonana techniką cliché-verre*4. Trudno rozstrzygnąć, czy błąd w określeniu sposobu wykonania wynikał z niedbałości redakcji, czy może – czego wykluczyć nie można – sam Schulz nazwał swoją grafikę oswojonym mianem „drzeworytu”, co mu się nieraz zdarzało. Undula* (gdzie indziej i w innych wariantach opatrywana tytułem Undula w nocy lub Undula idzie w noc) nie jest ilustracją w sensie ścisłym, choć można uznać, że jej klimat koresponduje z aurą Noc lipcowej.
Opowiadanie Schulz włączy w 1937 roku do tomu Sanatorium pod Klepsydrą*. W wydaniu tym Noc lipcowa nie została przez autora zilustrowana. Książkowa wersja tekstu niewiele też odbiega od wersji czasopiśmienniczej. Wyliczyć można ledwie dwanaście różnic, z których większość to oczywiste błędy korektorskie, reszta zaś wynika z zastosowania przez wydawnictwo Rój* normy redakcyjnej, która każe zamieniać „supremację” na „przewagę”, a małopolski regionalizm „spaźniać” na warszawskie „spóźniać”. Wynika z tego zestawienia, że Schulz jako autor budził w młodej lwowskiej redakcji „Sygnałów” większy respekt niż u redaktorów stołecznych. (sr)