(A) Warszawa. Bruno Schulz wygłasza referat o powieści Ferdydurke Witolda Gombrowicza w lokalu Związku Zawodowego Literatów Polskich.
(B) Poznań. W 7 numerze „Nowego Kuriera” ukazuje się Rozmowa z autorem „Sklepów cynamonowych” (Wywiad z Brunonem Schulzem).
(A) Schulz wygłasza entuzjastyczny odczyt o powieści Gombrowicza* na zebraniu Związku Zawodowego Literatów Polskich (ZZLP) przy ul. Pierackiego 16A1. Referatu słucha liczne grono – jak pisze redaktor „Czasu”, „cała niemal ekipa młodej literatury warszawskiej”2 – a po jego wygłoszeniu rozpoczyna się burzliwa dyskusja, podczas której głos zabierają między innymi Wanda Kragen*, Maria Kuncewiczowa*, Stefan Napierski* i Rafał Blüth.
Dyskusja ukazuje duże różnice zdań i prowadzi do wielu nieporozumień3. Pierwsza zabiera głos Wanda Kragen, oceniając powieść Gombrowicza skrajnie negatywnie4. Mimo polemicznego charakteru tego wystąpienia Kragen zyskuje aprobatę Schulza, który docenia jej odwagę i entuzjazm5. Oba wystąpienia, prezentujące odmienne sądy, nie przekonują jednak zebranych słuchaczy6. Z najostrzejszą krytyką dyskutantów spotyka się Wanda Kragen7. Rafał Blüth porównuje ją do Młodziakowej z Ferdydurke8, a według relacji warszawskiego dziennika „Czas” jej „niski poziom intelektualny rywalizował… z bardzo słabą znajomością językowej poprawności”9. Następnie głos zabiera Stefan Napierski, który w zdecydowany sposób potępia entuzjazm Schulza. Jego zdaniem książka Gombrowicza jest „wymierzona przeciw inteligenckości […] idąca śmiało przeciw zagładzie, będąca jednocześnie zjawiskiem regresji tak znamiennym dla kultury powojennej”10. W związku z ostrym przemówieniem Napierskiego kilka dni później* Romana Halpern*, inicjatorka odczytu o Ferdydurke, będzie dopytywać się Schulza o jego samopoczucie11.
Sam Schulz nie był zadowolony ze swojego wystąpienia – „wyszedłem z tego wieczoru trochę przybity świetnymi przemówieniami dyskutantów i z niesmakiem do mojego odczytu”, zwierzał się Romanie Halpern12. Z lokalu ZZLP wychodzi przed zakończeniem dyskusji, gdyż czuje się przytłoczony liczbą osób chcących z nim rozmawiać i polemizować13. Za odczyt otrzymuje wynagrodzenie w wysokości 50 złotych14 mimo zastrzeżeń Wandy Melcer15 co do niewystarczającej długości wygłoszonego referatu16. Dyskusja rozpoczęta odczytem o Ferdydurke przenosi się na łamy czasopism, gdzie pojawiają się liczne relacje i komentarze. Jeszcze pod koniec stycznia Stanisław Piasecki nazwie entuzjazm Schulza objawem psychozy17.
Tekst referatu wygłoszonego przez Schulza zostanie opublikowany w lipcu 1938 roku w czasopiśmie „Skamander”18.
Zobacz też: pierwsza połowa listopada 1937, 12 stycznia 1938, 16 stycznia 1938*, 18 stycznia 1938, 19 stycznia 1938*, 20 stycznia 1938*, 23 stycznia 1938*, 31 stycznia 1938. (ts)
(B) W tej swoistej autoprezentacji Schulz przedstawia się jako drohobycki malarz samouk, który niedawno zwrócił się także ku literaturze, czerpiąc inspirację do swoich dwóch „powieści” z twórczości Tomasza Manna. Zdradza także powód wizyty w Poznaniu – zamiar porozumienia się z Eggą van Haardt w sprawie ilustrowania przez nią jego nowych utworów: noweli, która ukaże się w jednym z pism literackich19, a później „w luksusowym wydaniu u Mortkowicza”20, noweli w języku niemieckim21, którą opublikuje szwajcarskie czasopismo redagowane przez Tomasza Manna22, i „powieści eschatologicznej” Mesjasz, która jest na ukończeniu. Skłoniły go do tego „walory wizualne i graficzne” prac poznańskiej artystki, szczególnie odpowiadające charakterowi jego utworów. Zapowiada także wspólne wystawy z Eggą van Haardt w Warszawie, Paryżu i Londynie. Na koniec Schulz opisuje swoje „jak najlepsze” wrażenia z pięciodniowej wizyty w Poznaniu, „w którym bawił po raz pierwszy”23. (pls)