Warszawa. Wanda Kragen pisze list do Brunona Schulza, opisując reperkusje swojego wystąpienia podczas dyskusji o Ferdydurke.
Kragen* odpowiada na list Schulza, w którym ten dziękował jej za przychylność i entuzjazm, z jakim przyjęła jego odczyt o Ferdydurke1. Kragen negatywnie ocenia swoje wystąpienie, nie zgadzając się z Schulzem, któremu zaimponowała jej odwaga: „po co w ogóle występować, po co mieć tę odwagę, którą Pan ceni?”2. Kragen wymienia też przykrości, które ją spotkały: przedwczesne wyjście znajomych z sali, krytyka ze strony cenionego przez nią Rafała Blütha i miażdżąca ocena jej wystąpienia w tygodniku „Czas”3. Jej list, utrzymany w tonie katastroficznym – „nie wątpię, że moje wystąpienie zemści się na mnie jeszcze niejednokrotnie” – robi wrażenie nawet na Schulzu, któremu stany depresji i melancholii nie są przecież obce: „Boję się, żeby sprawa Ferdydurki nie stała się dla niej jakimś urazem psychicznym”4.
Kragen podtrzymuje jednocześnie swoją negatywną opinię o twórczości Gombrowicza, krytykując porównywanie go do Prousta5. Poleca Schulzowi artykuł Stanisława Piaseckiego6, z którym w pełni się zgadza7. W liście do Romany Halpern Schulz ocenia ten artykuł jednoznacznie: „ordynarny i głupi”9.
List Wandy Kragen mógł zatrzeć pozytywne wrażenie jakie zrobiła ona na Schulzu podczas swojego wystąpienia w Związku Zawodowym Literatów Polskich*. Nie wiadomo, czy w ogóle zdecydował się na odpowiedź, skoro 21 lutego* poinformował Romanę Halpern, że jeszcze na ten list nie odpisał[[10]].
Zobacz też: 11 stycznia 1938, 12 stycznia 1938*, 16 stycznia 1938*, 18 stycznia 1938, 19 stycznia 1938*, 20 stycznia 1938*, 23 stycznia 1938*, 30 stycznia 1938*. (ts)