Lwów. W numerze 40 „Sygnałów” ukazuje się recenzja Sanatorium pod Klepsydrą Brunona Schulza, będąca częścią tekstu Mariana Promińskiego Nowości literackie.
Zdaniem Promińskiego Sanatorium pod Klepsydrą prowadzi dzieło podjęte w Sklepach cynamonowych o krok dalej. U podstaw tej twórczości leży „zagadnienie rozłamu między tęsknotą duszy, wyrywającej się ku Nieznanemu, a formą pisarską, zracjonalizowaną w swych wersetach i skazaną na czarowanie abstrakcjami bez żadnej konkretyzacji”. Schulz, pisarz niesłusznie uznawany przez krytykę za irracjonalistę, wrażeniowca, mistyka czy metafizyka, tak naprawdę logizuje rzeczywistość – za światem jego książki bowiem „nie stoi żadna prawda ani rzeczywistość transcedentalna”, został on raczej powołany do życia przez „ciśnienie toksykalne mózgu w procesie czysto fizjologicznym”. Nie jest to bynajmniej wada jego książki, wadą jest to, że autor nie dopracował się „planu etycznego ani wizji umysłowej świata”, inaczej niż Franz Kafka, pisarz „tego samego klimatu psychicznego, o mniejszej wyobraźni plastycznej, ale wyższej koncepcji życia”. Najlepsze opowiadania tego zbioru to według recenzenta „Sygnałów” Wiosna – „suita liryczna o niezliczonych obrazach i aspektach” – oraz tytułowe Sanatorium pod Klepsydrą, „osadzone w ramach bardziej konkretnych”, czerpiące pełną ręką ze starożytnej wizji Hadesu i z nastrojów Kafki1.
Recenzję tę wspomina Schulz w liście do Romany Halpern z 3 marca 1938 roku2. (pls)