25 września 1936, piątek

Warszawa. W miesięczniku literackim „Studio” ukazuje się wymiana listów otwartych Brunona Schulza i Witolda Gombrowicza.

Korespondencja ta jest przez literaturoznawców określana jako „spór o doktorową z Wilczej”1. Gombrowicz, inicjator sporu, strzela w swego kolegę myślą „żony pewnego doktora”: „Bruno Schulz […] to albo chory zboczeniec, albo pozer; lecz najpewniej pozer. On tylko udaje tak”. Schulz ma zająć stanowisko wobec tej swoistej recenzji własnej twórczości. Nie ma się uskarżać na brak zrozumienia, obrażać ani przyjmować pozy pretensjonalnej, lecz stanąć do walki formalnej z tą przypadkową kobietą. „Styl Twój filozoficzny, artystyczny, poetyczny nie predestynuje Cię do utarczek z matkami dzieci lekarza. Forma Twoja dzieje się na wysokościach. Nuże! Zliź na ziemię!” – nawołuje Gombrowicz. Schulz ma więc wykazać, że jego literacka forma działa zarówno na poziomie sztuki wysokiej, do której należy jego wyrafinowane dzieło, jak i w obszarach przyziemnych, międzyludzkich2

Schulz odpowiedział na tę literacką prowokację szkicem ujętym w formę listu i zatytułowanym Do Witolda Gombrowicza3. Gombrowicz ripostował ogłoszonym również w tym samym numerze „Studia” listem Do Brunona Schulza4, a w kolejnym numerze wyjaśniał genezę dyskusji5

Odpowiedź Schulza zabrzmiała Gombrowiczowi zbyt górnolotnie, jakby nie istniało zewnętrzne spojrzenie „ciotki”, które dostrzega niedojrzałość uczestników tej świetnej wymiany poglądów. A on chce właśnie kompromitować, dyskwalifikować te koturny, na których unosi się Schulz. Chce się czuć chłystkiem, a nie kapłanem celebrującym nabożeństwa przed ołtarzem Sztuki, Piękna, Dobra i Prawdy. Woli małość od wielkości, niedojrzałość od dojrzałości, prawdę od blagi, zgrywy i bluffu. Zdaniem Gombrowicza Schulzowi tak się spieszy do wielkości i wzniosłości, że po drodze zgubił „łydki”. A w obecnym życiu publicznym nie ma wobec „zagadnień łydczanych” żadnej metody poza wzgardą i ignorancją. Wszyscy chętnie skaczą od razu na najwyższy poziom. I Schulz w swej ripoście również uwznioślił Gombrowicza, mianując go wielkim humanistą. A on nie chce! I dalej będzie szczuł doktorową, aby go kąsała po łydkach6.

Polemika obu pisarzy odbiła się sporym echem w ówczesnej prasie (18 października 1936, 26 listopada 1936). I chociaż w liście do Andrzeja Pleśniewicza Schulz ocenił ją jako „błahą i zabawkową”, to przyznał jednocześnie, że dopiero ex post nabrała ona „sensu w naświetleniu tych epifenomenów, które ciągną się jej śladem”7. (pls)

  • 1
    Więcej na ten temat: Andrzej Sulikowski, Twórczość Brunona Schulza w krytyce i badaniach literackich (1934–1976), „Pamiętnik Literacki” 1978, z. 2, s. 264–303; Aleksander Fiut, Pojedynek o doktorową z Wilczej, [w:] Czytanie Schulza, redakcja Jerzy Jarzębski, Kraków 1994, s. 152–163; Piotr Sitkiewicz, Bruno Schulz i krytycy. Recepcja twórczości Brunona Schulza w latach 1921–1939, Gdańsk 2018.
  • 2
    Witold Gombrowicz, List otwarty do Brunona Schulza, „Studio” 1936, nr 7, s. 209–211 (dostępne on-line: http://cyfrowa.chbp.chelm.pl/dlibra/docmetadata?id=8708&from=publication&); przedruk: Bruno Schulz, Opowiadania. Wybór esejów i listów, opracował Jerzy Jarzębski, wydanie pierwsze, Wrocław–Warszawa–Kraków 1989 (BN I, 264), s. 447–449.
  • 3
    Bruno Schulz, Do Witolda Gombrowicza, „Studio” 1936, nr 7, s. 211–217; przedruk w: idem, Dzieła zebrane, tom 7: Szkice krytyczne, koncepcja edytorska Włodzimierz Bolecki, komentarze i przypisy Mirosław Wójcik, opracowanie językowe Piotr Sitkiewicz, Gdańsk 2017, s. 66–71, przypisy s. 213–221.
  • 4
    Witold Gombrowicz, Do Brunona Schulza, „Studio” 1936, nr 7 z października, s. 217–220; przedruk: Bruno Schulz, Opowiadania…, s. 456–459.
  • 5
    Witold Gombrowicz, Łańcuch nietaktów, „Studio” 1936, nr 8, s. 274–280; przedruk: idem, Dzieła zebrane, t. X: Varia, Paryż 1973.
  • 6
    Idem, Do Brunona Schulza, s. 217–220.
  • 7
    Bruno Schulz, Dzieła zebrane, t. 5: Księga listów, zebrał i przygotował do druku Jerzy Ficowski, uzupełnił Stanisław Danecki, Gdańsk 2016, s. 121.