7 sierpnia 1918, środa

Wiedeń. Bruno Schulz, przerwawszy studia w Wyższej Szkole Technicznej, wymeldowuje się z miasta z zamiarem powrotu do Drohobycza.

Wiedeń stoi na skraju bankructwa, jego mieszkańcy są niedożywieni, szerzą się choroby, zwłaszcza tuberkuloza, szpitale są przepełnione. Zaczyna brakować dosłownie wszystkiego – pożywienia, odzieży, obuwia, środków czystości, leków, a przede wszystkim węgla. Na frontach wojska państw centralnych ponoszą coraz większe porażki. Znaczne rozbieżności między proletariatem a zamożną warstwą mieszczaństwa przyczyniają się do narastających niepokojów. Na ulicach Wiednia powiewają czerwone sztandary demonstrujących robotników. Przez miasto przetacza się fala strajków pod hasłem „Proletariusze wszystkich krajów łączcie się!”. Im dłużej trwa wojna, a wraz z nią pogłębiające się ubóstwo, tym bardziej narasta antysemityzm. Za trudną sytuację obwiniani są Żydzi1. Bruno Schulz pojawia się w biurze wizowym Prezydium Policji, by ostatecznie wymeldować się z miasta. (js)

  • 1
    W wiedeńskiej prasie, zwłaszcza w społeczno-chrześcijańskiej gazecie „Reichspost”, raz po raz publikuje się artykuły podsycające nastroje antysemickie. Żydzi galicyjscy oskarżani są w nich między innymi o pasożytnictwo, pokątny handel, luksusowe życie kosztem ubożejącego społeczeństwa, współpracę z bolszewikami oraz unikanie służby wojskowej (Im Epizentrum des Zusammenbruchs. Wien im Ersten Weltkrieg, Herausgegeben von Alfred Pfoser, Andreas Weigl, Wien 2013, s. 668; „Der Morgen“, 8.07.1918, s. 9, „Reichspost”, 12.02.1918).