Paryż. Bruno Schulz po siedmiu dniach opuszcza L’Hôtel d’Orient i na pewien czas przeprowadza się do Ludwika Lillego, lecz jeszcze tego samego dnia rezerwuje pokój w American Hôtel.
Lille* był współzałożycielem działającej we Lwowie grupy „Artes”1. W Paryżu mieszkał od 1937 roku. Z Schulzem znał się co najmniej od maja 1930 roku, gdy obydwaj byli uczestnikami lwowskiego Salonu Wiosennego*. Jako przewodniczący Związku Zawodowego Polskich Artystów Plastyków Lille zorganizował grudniu 1935 wystawę, na której Schulz pokazywał swoje prace. Obydwu artystów łączyła przyjaźń. Znający ich w tej epoce Ignacy Witz pisał po latach: „Przyjaźnił się [Schulz] z wieloma malarzami, z którymi umiał nawiązać kontakt niezmiernie bliski, jak na przykład z Włodarskim, Lillem, Janischem (szczególnie)”2. Nic nie wiadomo jednak, by przed przyjazdem do Paryża Schulz nawiązał z Lillem jakieś kontakty. O tym, że się spotkali, świadczą listy do niego pisane przez Schulza już po powrocie do Drohobycza. Po latach Lille tak przedstawił ich paryskie spotkanie: „Na rok przed wojną ktoś zapukał do mojej pracowni. Nieoczekiwanie zobaczyłem we framudze drzwi znaną mi postać. Kilka podciągnięć ramionami, kilka ruchów rękoma niby żaglami i Bruno stał w pracowni”3. Jeśli wierzyć tej literackiej wersji wydarzeń, Schulz zjawił się u Lillego bez zapowiedzi, co wyklucza wersję, że 31 lipca Lille czekał na niego na peronie Gare du Nord4. Do spotkania doszło prawdopodobnie przed 7 sierpnia. Niewykluczone, że Schulza dał się przekonać Lillemu, by u niego na pewien czas zamieszkać. Tego samego dnia rezerwuje jednak pokój w American Hôtel5, do którego przeprowadzi się przed 12 sierpnia.
Adres Lillego to przez kilka dni nowy paryski adres przybysza z Drohobycza: 51, Boulevard Saint-Jacques6. O przebiegu następnych dni wiemy jedynie to, że prawdopodobnie nazajutrz Schulz na prośbę Lillego (lub z własnej inicjatywy) napisał list do Wacława Czarskiego*, redaktora „Tygodnika Ilustrowanego”*, rekomendujący Lillego jako współpracownika. Z kolei Lille podjął jakieś działania związane z francuskim wydaniem prozy Schulza. Świadczy o tym wzmianka w liście z 18 września: „Za dalsze starania w sprawie tłumaczenia moich rzeczy również dziękuję”7. Na czym jednak te starania polegały – nie wiadomo8. Jeśli w jakimś stopniu Lille stał się dla przybysza z Drohobycza przewodnikiem po paryskim środowisku artystycznym, to była to zapewne przede wszystkim jego polskojęzyczna część.
Schulz spędza w pracowni Lillego nie więcej niż cztery noce. Już 11 sierpnia podaje do kontaktów adres: American Hôtel, 15, rue Bréa. W hotelu tym mieszka prawdopodobnie już do końca swojego pobytu w Paryżu. Po powrocie do Drohobycza, dziękując Lillemu za gościnę i pomoc, napisze: „czułem się dobrze i bezpiecznie u Pana”9. (sr)