Drohobycz. Rozpoczęcie roku szkolnego.
W Państwowym Gimnazjum im. Króla Władysława Jagiełły Bruno Schulz uczy rysunków w klasach I–III oraz klasach VIIa i VIIIa typu matematyczno-przyrodniczego. W klasach IV–VIII typu humanistycznego rysunków jako przedmiotu nieobowiązkowego w wymiarze 2 godzin tygodniowo. Łącznie do 31 października pracuje 22 godziny tygodniowo1. Każda lekcja trwa prawdopodobnie 50 minut2.
Naukę w Ia rozpoczyna David Einsiedler, który będzie tak wspominał w liście do Jerzego Ficowskiego: „Byłem kilka lat uczniem B. Schulza. Najmocniejsze wspomnienie o nim to były czasy, gdy opowiadał klasie bajki czy powiastki, to wszyscy byli jak hypnotyzowani, można było słyszeć padającą szpilkę, tak cicho było. I żal nam był słyszeć dzwonek w końcu godziny. Poza tym on był bardzo prywatnym człowiekiem i z uczniami mało rozmawiał”3.
Według Barbary Słomnickiej-Clark w tym roku Schulz uczy również jej ojca, Ludwika Ignacego Słomnickiego4. Ponieważ nazwiska Słomnickiego nie ma w spisie uczniów w sprawozdaniu z roku szkolnego 1928/1929, datowanie ustalone przez córkę wydaje się bardziej prawdopodobne niż jego własne, podane w liście do Jerzego Ficowskiego z 14 listopada 1989 roku: „Chodziłem przez rok do Iszej gimnazjalnej w Drohobyczu (chyba 1928/[19]29), gdzie profesor Szulc uczył mnie rysunków”5. W liście Słomnicki wspomina także: „Na pierwszej wywiadówce zaproponował memu ojcu, że jak chce, może namalować mój portret farbą olejną.
Prof. Szulc, jak go pamiętam, miał poważne kłopoty zdrowotne (płuca) i chyba materialne.
Namalował mój portret, bardzo denerwowało go, że byłem trudnym obiektem (ruszałem się za dużo), i po kilku siedzeniach skończył malować z mojej fotografii. W tym czasie sprzedał ojcu kilka innych obraz w wykonanych piórkiem”6.
Zobacz też: 1 listopada 1929*, 28 czerwca 1930*. (kw)