Bruno Schulz pisze list do Mariana Jachimowicza.
Wspomina w nim, że Juliusz Wit* przyjechał od Jachimowicza* olśniony jego poezją: „Był głęboko przejęty faktem narodzin w takim odludziu wielkiej poezji”1. Pisze, że sam chciałby się z Jachimowiczem spotkać i poddać się jego poezji, ale wolałby, żeby na spotkaniu nie było Wita, gdyż obecność poety deprymuje go i paraliżuje. (bt)