Jerzy Ficowski odbywa pierwszą podróż do Drohobycza.
W roku 1959 Jerzy Ficowski po raz pierwszy odwiedza Drohobycza. Do wizyty dochodzi podczas wyprawy na Kijowszczyznę i Bracławszczyznę, czyli do miejsc, z których pochodził ojciec Ficowskiego. W czasie tej podróży sentymentalnej, podjętej pod pretekstem pisania powieści, Ficowski decyduje się nielegalnie zboczyć z trasy i odwiedzić rodzinne miasto Brunona Schulza. O przebiegu tej wizyty i jej poznawczych owocach niewiele wiadomo. Ficowski w rozmowie z Tomaszem Fiałkowskim i Jerzym Illgiem przeprowadzonej dla „Tygodnika Powszechnego” wspomina jedynie o podróży taksówką w towarzystwie dwóch Ukrainek, byłych uczennic Schulza. „W taksówce siedziały już dwie panie i brakowało jeszcze trzech pasażerów. Musiał być komplet, bo sumę na liczniku dzieliło się na pięć i każdy płacił jedną piątą. Zapytałem po rosyjsku obie panie, czy ta taksówka jedzie do Drohobycza. Spojrzały na mnie ze wstrętem i odwróciły głowy. Mruknąłem do siebie, ale już po polsku. «No, nie wiem kogo pytać». A one do mnie: «Dlaczego pan od razu nie mówi po polsku?». Ja na to, że nie wiedziałem, i że będzie mi w ten sposób o wiele łatwiej, bo rosyjski mój jest kiepski. I mówię, że jadę do Drohobycza. Na to one: «Proszę bardzo, niech pan siada, my też do Drohobycza, my tam mieszkamy. A pan ma tam rodzinę?». «Nie – mówię. – Ja tam jadę szukać śladów pewnego polskiego pisarza, który mieszkał kiedyś w Drohobyczu». «Jak on się nazywał?». «Bruno Schulz». « To nasz nauczyciel rysunków, proszę pana». To były Ukrainki, nie Polki. Ale wolały rozmawiać ze mną po polsku”1. (mr)