Katowice. W 93 numerze „Gazety Robotniczej” ukazuje się artykuł Jana Nepomucena Millera zatytułowany Ku nowej prozie, w którym pojawia się omówienie twórczości literackiej Brunona Schulza.
Szkic poświęcony jest twórczości pisarzy, którzy nie należą do dominującego w literaturze polskiej nurtu prozy realistycznej i zaangażowanej społecznie, takich jak Witold Gombrowicz, Debora Vogel i Bruno Schulz. Wywodzą się oni zdaniem publicysty „Gazety Robotniczej” z francuskiego surrealizmu (analiza podświadomości) oraz z awangardy krakowskiej (styl metaforyczno-eliptyczny) i w pomysłowy sposób budują ciekawy, błyskotliwy i niepokojący język nowej prozy, który nie nadaje się wprawdzie do większej kompozycji powieściowej, ale „w obrębie mniejszych całostek uderza swoją intensywnością i migotliwym bogactwem”. Sklepy cynamonowe i Sanatorium pod Klepsydrą Miller określa jako „gonitwę wyobrażeń”, poprzez „bierność świadomości” ujawniającą „życie podświadome”, a ich autora jako poetę, który folguje sobie w stosowaniu metafor i zanurzaniu się w chaosie niedostępnych nikomu innemu skojarzeń. Schulz, obcy wszelkim postawom społecznym, najdalej spośród innych twórców odchodzi od rzeczywistości w stronę irrealizmu, kierowany tęsknotą do „odsłonięcia ukrytego prawzorca istnienia w całej mnogości jego pomyślanych, lecz nieurzeczywistnionych przez naturę kształtów”1. Ostatecznie środki formalne wypracowanie przez niego i jemu podobnych mogą posłużyć do ożywienia i wzbogacenia „mocno zmumifikowanej” współczesnej polskiej prozy. (pls)