Lwów. W dzienniku „Chwila” ukazuje się artykuł Bruno Schulz – i co dalej? A. Bruna, poświęcony twórczości literackiej autora Sklepów cynamonowych.
Artykuł A. Bruna rozpoczyna się sugestywnym opisem domu Brunona Schulza oraz panującej w nim atmosfery. Następnie Brun pisze o niezidentyfikowanym opowiadaniu, które Schulz kiedyś przeczytał mu z rękopisu („relacja o chłopie, który siedzi zaszyty w krzakach i załatwia swą naturalną potrzebę”). Jego pierwszą reakcją był zachwyt nad tym, jak za pomocą żarliwego słowa autor ożywia „kawał istnienia”. Szybko jednak pojawiło się pytanie: „no dobrze – ale co dalej?”.
Schulz dał mu do zrozumienia, że pisanie jest dla niego sprawą ściśle prywatną – i to właśnie wzbudziło opór publicysty „Chwili”. Razi go „tchórzliwy niemal lęk przed światłem dnia i prostą, nieskomplikowaną sytuacją”, obecny w jego opowiadaniach, a także w jego domowym otoczeniu („Nic nie istniało w tym domku i jego właścicielu naprawdę, wszystko było komentarzem, kursywą. W tym duszącym klimacie rodziły się halucynacje Schulza”). Jego zdaniem „pisanie nie może być prywatną rozrywką”, dlatego radził Schulzowi, aby wyszedł „z tej zatęchłej oranżerii do spraw i ludzi, dla których świat jest areną, a nie teatrzykiem marionetek”, i budował z nimi nową rzeczywistość.
Kiedy po kilku latach ukazała się książka Sklepy cynamonowe, Schulz stał się obiektem literackiej mody. Ta nieoczekiwana popularność niemało go zdziwiła, ponieważ spodziewał się, że będzie czytany jedynie przez nieliczne „przewrażliwione natury”, które potrzebują zastrzyku fantastyki, by znieść surowe życie, a oto krytycy próbują zrobić z niego pisarza dla mas. I tu jest sedno problemu – literaturze społecznej, walczącej o nowy obraz świata, próbuje się przeciwstawić „literaturę oderwaną od palących zagadnień”. Podczas gdy postępowi intelektualiści konsolidują swe siły do walki z barbarią, Schulz i naśladujący go pisarze proponują czytelnikom obłęd, fosforyczne wizje, idealizowane rupiecie i upław wspomnień. Na darmo jednak – wobec naporu rzeczywistości i tak będą musieli skapitulować1. (pls)