Warszawa. W 27 numerze „Prosto z Mostu” ukazuje się szkic krytyczny Włodzimierza Pietrzaka Bluszcz na ruinach, poświęcony twórczości literackiej Brunona Schulza.
Zdaniem Włodzimierza Pietrzaka Schulz jest pisarzem odrębnym, pisarzem indywidualizmu, odwróconym od zbiorowości, bez żadnego wobec niej obowiązku. Uboży swój świat, wyrzekając się całości obszarów życia, starcia sił, walki i honoru, które nadają życiu wartość. Nie wżył się w swoje środowisko społeczne. Łopiany zasłoniły mu widok. Na świat spogląda pośród wskrzeszonego dzieciństwa, świat realny zaś uchyla mu się przed poznaniem. Tętno jego prozy objawia się w stylu będącym źródłem fantastyki – bujnej, ale oswojonej przez cywilizację. Nie ma w nim jednak żywiołu dzikości, który rodzi fantastyczność – gdy własna wizja jest większa niż szary obraz świata. Jemu zaś wystarczają rozkład i chorobliwa deformacja. Aby opowiadać, musi porównywać, omawiać, zestawiać sprawy odległe. Choć karty jego dzieł błyszczą świetnością, to pozostają nudnym i bezpłodnym eksperymentem, prowadzą go w ślepą uliczkę. Pozostaje mu więc samotność, i to nie samotność mistyka, która jest bogata, bo osadzona w wieczności. Jego samotność jest chora, zaprawiona goryczą, zawodem. Odgradza go od świata. Jego spojrzenie zamienia rzeczy żywe w ruinę obrosłą bluszczem1.
Tę „niezbyt przychylną” recenzję wspomina Schulz w liście do Romany Halpernz 12 czerwca 1938 roku2. (pls)