Drohobycz. Bruno Schulz, zaniepokojony milczeniem Stanisława Ignacego Witkiewicza, pisze do niego kolejny list.
Po upływie dwóch tygodni od swojego poprzedniego listu zniecierpliwiony i przestraszony Schulz pisze do Witkiewicza1, informując go o wysłanej uprzednio przesyłce2 oraz o swoich niepokojach: „Obawiam się, czy nie zraziłem Pana pewnym tonem fantastycznej bufonady, w który wpadłem w ostatnim liście, sprowokowany podobnym zabarwieniem Pańskich listów”3. Schulz analizuje po krótce podłoże tego potencjalnego konfliktu4, porównując przy tym swój styl literacki ze stylem Witkiewicza, w których dostrzega te same skłonności do „aberracji w kierunku persyflażu, bufonady, autoironii”5. Schulz upatruje w Witkacym swojego artystycznego sprzymierzeńca, w kontaktach z którym może pozwolić sobie na artystyczną swobodę – jak to uczynił w liście sprzed dwóch tygodni. W podsumowaniu sam siebie przekonuje, że jego podejrzenia są niesłuszne: „Gdzież mogłem liczyć na zrozumienie, jeśli nie właśnie u Pana. Nie, chyba się Pan o to nie pogniewał!”6.
Schulz wspomina także o planowanym urlopie rocznym od pracy nauczycielskiej7, który chciałby spędzić w Warszawie* i Zakopanem*8. Na zakończenie informuje Witkiewicza, że zaopatrzył się w jego książki („cieszę się nimi nad wyraz”).
Zobacz też: 29 marca 1934, 23 kwietnia 1938, 24–28 kwietnia 1938*. (ts)