Drohobycz. Bruno Schulz spotyka się z Karolem Kurylukiem, redaktorem „Sygnałów”, z którym uzgadnia zasady współpracy.
Do spotkania doszło prawdopodobnie z inicjatywy Kuryluka*, który – jako redaktor nowo powstałego czasopisma – starał się poszerzyć krąg autorów. Towarzyszyła mu Anna Baranowska1, współpracująca z redakcją. Starali się oni pozyskać dla „Sygnałów”* coraz bardziej popularnego pisarza2.
Pełny tytuł czasopisma brzmiał: „Sygnały. Miesięcznik. Sprawy społeczne – literatura – sztuka”. Zaczęła je wydawać „grupa młodych ludzi wywodzących się z Koła Polonistów Uniwersytetu Jana Kazimierza*, bez określonego programu ideowego czy artystycznego, którzy odczuwali potrzebę pisania i publikowania swych utworów oraz szerszej działalności publicznej”3. Pierwszy numer ukazał się 1 listopada 1933 roku, zaledwie kilka miesięcy przed drohobyckim spotkaniem Kuryluka z Schulzem. W numerze tym redakcja deklarowała: „Wchodzimy w świat bez programu! Nie chcemy wypowiadać szumnych słów i haseł, ani stawiać papierowych granic, tężejących potem w mur, o który musielibyśmy kiedyś tłuc bezradnie głowami… Razem nie stanowimy ani lewicy, ani prawicy. Nie reprezentujemy też złotego środka społecznie czy literacko. Chcemy być po prostu ludźmi i to nam wystarcza”4.
Redakcja „Sygnałów” już wcześniej zauważyła Schulza. W styczniowym numerze miesięcznika ukazała się niewielka nota na temat Sklepów cynamonowych* – jako jedna z pierwszych w ogóle reakcji krytycznych na debiutancką książkę Schulza. Już choćby z tego powodu pisarz musiał zauważyć niedawno debiutujące czasopismo, zwłaszcza że szybko zaczęło ono zyskiwać rozgłos. Tak czy inaczej przystał na propozycję Kuryluka, któremu obiecał przysłać fragment prozy. Z obietnicy tej wywiązał się dopiero w końcu września tego roku, przekazując redakcji do druku Noc lipcową, wcześniej obiecaną Zenonowi Waśniewskiemu* i „Kamenie”*. Publikacja ta rozpoczęła współpracę Schulza z „Sygnałami”, która trwała aż do 1939 roku. (sr)