W „Nowym Dzienniku” ukazuje się recenzja Sanatorium pod Klepsydrą Brunona Schulza, zatytułowana Nowa książka Schulza, autorstwa Artura Sandauera.
Chociaż Sanatorium pod Klepsydrą ustępuje Sklepom cynamonowym pod względem doskonałości szczegółów i nieomylności chwytu poetyckiego, to zdaniem Sandauera* przewyższa je pod względem kompozycji całości i umiejętności tworzenia nierealistycznej akcji. Ten nowy pierwiastek drugiego tomu prozy Brunona Schulza najlepiej objawia się w noweli Wiosna, której tematem i intrygą jest poszukiwanie tematu i niemożność znalezienia intrygi i która z zagadnienia formalnego tworzy treść. Ostatecznie w niedołężnej i splątanej akcji Wiosny, zbudowanej z tandetnych elementów zapożyczonych z romansów dla służących, udało się zrealizować marzenie każdego artysty – zidentyfikować treść i formę.
Schulz tworzy arcydzieło z odpadków, wskrzeszając dziecięce wzruszenie i przekładając je na język wysokiej sztuki. To właśnie zdaniem recenzenta „Nowego Dziennika” jest jedną z jego głównych artystycznych intencji – odnaleźć piękno w „najcodzienniejszej i najpospolitszej materii naszego widzenia”. Na koniec Sandauer zwraca jeszcze uwagę na dwa „klejnoty poetyckie” tej książki – Emeryta i Mój ojciec wstępuje do strażaków, w którym to opowiadaniu można dostrzec „groteskową imaginację” i „poszanowanie dla wszelkich fetyszów domowych” Anatole’a France’a1. (pls)