Wiedeń. Bruno Schulz po niemal trzech miesiącach pobytu w węgierskiej miejscowości Szerelmes dociera do Wiednia.
Wysiada na Dworcu Północnym (Nordbahnhof)* w otoczeniu setek uchodźców wojennych z Galicji i Bukowiny. Po porażkach Austro-Węgier i pozostałych państw centralnych1 w okręgu lwowskim mieszkańcy wschodnich rejonów monarchii masowo opuszczają rodzinne strony w obawie przed kozackimi prześladowaniami2. Według oficjalnych danych w Wiedniu szuka już schronienia kilkadziesiąt tysięcy przymusowych migrantów3. Podczas gdy większość z nich, pozbawiona środków do życia, trafia do obozów barakowych lub kwater żydowskiej dzielnicy Leopoldstadt, Schulz pozytywnie przechodzi obowiązkową procedurę kontrolną i jeszcze tego samego dnia zostaje zameldowany w IX dystrykcie (Alsergrund) przy Seegasse 3*4.
Mieszkanie pod numerem 7 na drugim piętrze kamienicy otrzymuje, być może, z urzędu – na wypełnionym przez Schulza formularzu meldunkowym brakuje obowiązkowego podpisu osoby dysponującej tytułem prawnym do wynajętego lokalu. Co więcej, wolne kwatery w Wiedniu* podczas wojny są zarezerwowane dla wyższych rangą urzędników i władz nowo powstałych instytucji militarnych, a w IX dystrykcie (dzielnicy zwanej również lekarską) przysługują dodatkowo młodzieży studenckiej, która zasila szeregi Akademickiego Legionu Pomocy (Akademische Hilfslegion)5. Możliwe zatem, że zobowiązany jest do pełnienia dalszej służby sanitarnej*. Tu znajduje się najsłynniejsza w Austro-Węgrzech klinika uniwersytecka (AKH – Allgemaines Krankenhaus), dwie kamienice zaś dzielą mieszkanie Schulza od szpitala Izraelickiej Gminy Wyznaniowej (Rothschild-Spital) przy Seegasse 9.
Wybór miejsca trudno uznać za przypadkowy. Ponaddwumilionowa metropolia zmaga się od lat z trudną sytuacją lokalową, wiele rodzin, nierzadko wielopokoleniowych, musi pomieścić się w jednym pokoju, z przechodnią kuchnią i toaletą na podwórzu. Znaczna część domów w ogóle nie ma kanalizacji i ogrzewania, nie istnieje też prawo chroniące lokatora6. Tymczasem Schulz wprowadza się ze starszą siostrą i siostrzeńcem do zabytkowej kamienicy7, mieszka w bliskim sąsiedztwie docenta doktora Zygmunta Freuda8 oraz barokowego pałacu Lichtenstein*9, zawierającego jedną z najwartościowszych kolekcji dzieł sztuki na świecie. Nie wiadomo, jak wygląda jego mieszkanie na drugim piętrze pod numerem 7 – i czy poza siostrą i siostrzeńcem musi je dzielić z innymi lokatorami10 – ale biorąc pod uwagę lokalizację i wielkość domu o łącznej powierzchni tysiąca siedmiuset metrów, można przypuszczać, że powinno być wyposażone przynajmniej w salon, jadalnię, bibliotekę oraz typową dla tej zabudowy toaletę na korytarzu, przeznaczoną do użytku wszystkich mieszkańców.
Alsergrund jest dzielnicą zamożnego mieszczaństwa, roczna cena za wynajem luksusowego apartamentu osiąga tu nawet dwadzieścia pięć tysięcy koron11. Nie sposób ustalić, ile wynosi opłata czynszowa Schulza, nie ulega jednak wątpliwości, że ktoś musi wspierać całą trójkę finansowo. Starszy brat Izydor – oficer armii c.k., nadzorujący projekty budowy fortyfikacji12 – przebywa w dystrykcie Gross-Jedlersdorf13, a na pobliskiej Karolinagasse mieszka brat cioteczny matki, wuj Jonasz – właściciel tartaku w Truskawcu i współzarządca drohobyckiej spółki wyrobów spirytusowych. Przypuszczalnie tylko dzięki ich pomocy los Schulza jako uchodźcy był nieporównani lepszy od sytuacji tysięcy innych osób. (js)