Gorzów Wielkopolski, Teatr imienia Juliusza Osterwy. Premiera spektaklu Teatr manekinów w reżyserii i według scenariusza Waldemara Modestowicza.
Trwają obchody Roku Schulza*. Teatr w Gorzowie Wielkopolskim wystawia spektakl oparty na Sklepach cynamonowych. Tytuł przedstawienia stanowi oczywiste odwołanie do jednego z opowiadań Schulza – Traktatu o manekinach. Według słów reżysera*, skupienie się w scenariuszu na tym konkretnym opowiadaniu nie jest jedynym powodem zatytułowania sztuki. Jak mówi w wywiadzie: „powodów różnej wagi jest kilka, a najbardziej dosłowny jest taki, że główną osią widowiska jest traktat o manekinach, innymi słowy próba przedstawienia świata sztucznego, zaludnionego przez golemy, pałuby, kukły, a zatem – manekiny, w których kołacze się inny niż ludzki rodzaj życia, raczej przeczucie istnienia”1. W spektaklu dominuje wątek Ojca, ale istotna jest także historia Józefa, który odbywa magiczną „podróż w krainę herezji”. Nadając spektaklowi tytuł Teatr manekinów, Modestowicz chciał podkreślić teatralny charakter tej podróży: „teatr jest tym miejscem i tym czasem, w którym taka podróż może się zdarzyć”2. Dla reżysera „Teatr manekinów jest miejscem wkroczenia w magię”3. W rozmowie Modestowicz tłumaczy: „uznaję Sklepy cynamonowe za rodzaj manifestu teatralnego. […] Podkreślam w ten sposób, że Schulz w swoich pismach technikę teatralną podnosi do rangi idei: mówi, co to jest manekin, jak działa dekoracja, co znajduje się po drugiej stronie kurtyny”4.
Teatr manekinów to fragment twórczości Schulza widziany oczami Modestowicza. Reżyser zwraca uwagę na to, że scenariusz powstał „według”, a nie „na podstawie Schulza”. Nie uznaje jednak swojej reżyserskiej pracy za najważniejszą. Stwierdza, że spektakl jest wspólnym dziełem pisarza, adaptatora, scenografa, kompozytora, wszystkich aktorów: „Ten świat, świat Teatru manekinów ożywiamy wspólnie”5.
Teatr manekinów nie jest jego pierwszą adaptacją prozy Schulza Modestowicza.Jedna z recenzentek, Krystyna Kamińska, wskazuje, że reżyser „najpierw przeniósł Schulza do teatru radiowego i była to próba bardzo udana”6, natomiast do spektaklu w Teatrze imienia J. Osterwy „wniósł […] wrażliwość na dźwięk”7. Muzyka autorstwa Arnolda Dąbrowskiego, składająca się ze szmerów, chrobotów i stukotów tworzy jej zdaniem efekt „niesamowitości, przenosi sceniczną rzeczywistość właśnie w nadrealność”8. Autorka krytykuje jednak zbyt wolne tempo całego przedstawienia, podkreśla, że bywały momenty, podczas których scena była pusta i nie działo się na niej nic. Chwali „nieco oleodrukową, nieco baśniową”9 scenografię Macieja Kubickiego, a także grę aktorską – poza postacią Ojca, graną przez Stanisława Gałeckiego („brakuje w nim żaru, przekonania poddania się magii”10). Bardzo porusza ją scena balu manekinów, w której dopatruje się szaleństwa w czystej postaci.
Kamińska na końcu stwierdza, że Teatr manekinów „na pewno nie jest sztuką dla wszystkich, wymaga widza otwartego, chętnego do współdziałania z twórcami przedstawienia”11. (bt)