Poznań. W 43 numerze „Kultury” ukazuje się recenzja Apteki pod Słońcem Kazimierza Truchanowskiego, zatytułowana Donkiszonada przeciw realności, autorstwa Edwarda Litwina, w której wzmiankowany jest Bruno Schulz.
Recenzent nie ukrywa niechęci do całego nurtu literatury fantastycznej, który nazywa „lucyferowym sprzysiężeniem pod hasłem wyzwolin spod władzy Stworzyciela świata i porządku na tym świecie ustanowionego”. Ten swoisty bunt jawi się Litwinowi jako groteskowy, albowiem cały sprzeciw wobec porządku świata zatrzymuje się na niemożności wykroczenia poza ludzką naturę i jej granice, poza zwykłe ludzkie słowa, „które im bardziej nieoczekiwanie zestawia się wbrew wszelkiej logice, tym silniej akcentują sztuczność, konwencjonalną sztuczność papierowego tworu”. Litwin prorokuje adeptom tej szkoły rychłą klęskę, wszyscy oni skazani są bowiem na naśladownictwo i epigonizm w obliczu prawdy, że oryginalny może być tylko jej założyciel. Na koniec daje ciekawe wyjaśnienie przyczyny oskarżeń o plagiat, które dotknęły Truchanowskiego: „Program […] buntu przeciw realności, przeciw owemu porządkowi stworzonemu tak dalece zwęża możliwości twórcze, że trzeba chyba geniusza albo szaleńca, by stworzyć coś zupełnie odrębnego od poprzedników, a jednak ponadrealnego. W tych warunkach wszystko robi wrażenie plagiatu lub co najmniej fotomontażu, różniącego się od pierwszej odbitki tylko odmiennym układem tych samych elementów”1. Litwin nie pisze, że to Schulz jest założycielem „lucyferowego sprzysiężenia” ani owym geniuszem, który jest w stanie stworzyć coś odrębnego niż jego poprzednicy, chociaż sugeruje, że w odróżnieniu od Truchanowskiego może on odnieść sukces w obranej przez siebie dziedzinie. (pls)