Drohobycz. Przeddzień obchodów pięćdziesięciolecia Cesarsko-Królewskiego Gimnazjum im. Franciszka Józefa w Drohobyczu.
O godzinie 20.00 w sali Sokoła odbywa się koncert. Jego program przedstawia się następująco: (1) Stanisław Moniuszko, polonez z Halki – w wykonaniu chóru z orkiestrą; (2) słowo wstępne o historii szkoły wygłoszone przez profesora Zbigniewa Kultysa; (3) Fryderyk Chopin, Ballada as-dur – w wykonaniu orkiestry (?); (4) Stanisław Moniuszko, uwertura z opery Hrabina – w wykonaniu orkiestry; (5) Dmitrij Bortniański, Koncert nr XXIX – w wykonaniu chóru męskiego; (6) recytacja fragmentu Pana Wołodyjowskiego (fragment o pogrzebie pana Wołodyjowskiego) – w wykonaniu ucznia Rudolfa Sediaka; (7) Aleksander Orłowski, Stepy Akiermańskie – w wykonaniu chóru męskiego; (8) Stanisław Moniuszko, mazur z opery Straszny Dwór – w wykonaniu orkiestry; (9) Piotr Niszczyński, Zakuwała zazula w wykonaniu chóru z orkiestrą. Orkiestrą złożoną z 34 instrumentów i chórem 60 osób dyrygował profesor Anatol Łucyk1.
Czy Bruno Schulz jest na sali – nie wiadomo. Prawdopodobnie nie ze względu na niedostatek miejsc w stosunku do liczby honorowych gości. (Mógł być jednak zaangażowany w organizację przedsięwzięcia).
Poza tym zapewne bierze udział w pochodzie z lampionami, który odbywa się później – o godzinie 21.30. Pięciuset uczniów, idąc szóstkami, tworzy barwny korowód, który ma przejść ulicami Drohobycza. Marsz zaplanowany przez profesorów Franciszka Chrząstowskiego i Józefa Wróbla zaczyna się pod bramą gimnazjum i przesuwa się alejami ogrodu miejskiego. Tam szyk rozpada się ze względu na zbyt wąskie przejścia (w organizacji uczniów pomaga policja). Przechodzi rozbity pod budynek Sokoła, następnie pod budynek poczty, tam ponownie się ustawia i maszeruje w kierunku Rynku. Przy dźwiękach muzyki okrąża Rynek, następnie przez ulicę Żupną, Jagiellońską, św. Bartłomieja idzie na ulicę Zieloną i Mickiewicza, aż prezentuje się gościom, którzy zebrali się w restauracji Szolca, by ponownie ogrodem miejskim podążyć do gimnazjum. Stamtąd uczniowie rozchodzą się do domów2. (kw)