Lwów. W 51 numerze „Sygnałów” ukazuje się szkic krytyczny Eugenii Krassowskiej zatytułowany O twórczości Brunona Schulza.
Jest to najdłuższy i najbardziej przekrojowy tekst poświęcony twórczości Schulza spośród tych, które ukazały się w dwudziestoleciu międzywojennym. Ambicją autorki było najwyraźniej stworzyć przegląd najważniejszych problemów, wokół których oscylują jego książki, oraz pewną syntezę dotychczasowych ustaleń krytycznych.
Według Eugenii Krassowskiej1 eksperymentalne utwory Schulza rozpadają się na szereg luźnych, mniej lub bardziej skończonych fragmentów. Chociaż brak im wspólnej, typowej dla powieści historii fabularnej, nie są to samodzielne opowiadania, mają bowiem tego samego narratora, to samo miejsce akcji, te same motywy – które nadają im cechy skończonej całości. Obie książki uzupełniają się, tworząc specyficzną wizję dzieciństwa spędzonego w małym mieście. Charakterystyczna jest ich pozaczasowość – wydarzenia zawieszone są w próżni, bez przyczyny i skutku, potasowane jak talia kart. To właśnie jest – zdaniem krytyczki – najgłębsza postawa metafizyczno-artystyczna Schulza. Konkretne zdarzenie czy przedmiot jest dla niego tylko odskocznią w dziedzinę wyobraźni. Główny bohater tej prozy to ojciec – żyjący inną rzeczywistością, chory psychicznie, którego dziwactwa są ucieczką przed nudą i szarością w dziedzinę poezji. Nie jest to jednak „powieść fantastyczna” – jej świat zbliża się bowiem do świata „powieści realistycznej”, a wszelkie rojenia wiodą w nim równie obiektywny żywot jak elementy rzeczywistości. Książkom Schulza brak pierwiastka dramatycznego, eliminuje on „dzianie się” na rzecz czystego opisu. Pojawia się jedynie specyficzny konflikt postaw czy postaci, ujawniający się w „pointach nowelistycznych”. Najważniejszym elementem jego utworów jest słowo, które nie występuje w funkcji komunikatywnej, ale zawsze ma ciężar artystyczny, co zbliża je do liryki. W stylu najbardziej uderza trafna i oryginalna metaforyczność, błysk groteski na granicy patosu, subtelny symbolizm, intelektualizm. Ocena twórczości Schulza w eseju Krassowskiej pozostaje wysoka, niemniej szkic kończy się dobrą radą dla „młodego autora”: jego prozie brakuje fabuły, zdarzeń, treści, nie można poprzestać na formie, na stylu, na języku, na grach wyobraźni, bo prowadzi to donikąd. (pls)