Drohobycz. Początek roku szkolnego 1931/1932. Bruno Schulz wraca do pracy po wakacjach. Jest opiekunem gabinetu rysunkowego i robót ręcznych.
Uczy dwóch przedmiotów – rysunku i prac ręcznych – w klasach Ia, Ib, IIa, IIb, IIIa, IIIb w wymiarze 32 godzin tygodniowo1. Wszystkie klasy mają dwie godziny rysunku tygodniowo, pierwsze klasy tyle samo robót ręcznych, natomiast klasy drugie i trzecie aż cztery godziny tego przedmiotu. Lekcje ponownie trwają 45 minut2.
Do klasy Ib wstępuje Zbigniew Jurand Bezwiński3, późniejszy korespondent Jerzego Ficowskiego: „W latach 1931–[19]33 uczęszczałem do Gimnazjum im. Kr. Władysława Jagiełły w Drohobyczu. Chodziłem do pierwszej i drugiej klasy gimnazjum (starego typu), w którym B. Schulz był nauczycielem rysunków. Mogę sobie przypomnieć tylko to, że ponieważ klasy były liczne (do 50 uczniów), miał trudności z utrzymaniem uczniaków w ryzach, gdyż był dość nerwowy i łatwo wybuchał. Najlepszym środkiem (do czego uczniowie go nakłaniali) było opowiadanie bajek i wtedy klasa słuchała go ze skupieniem. O ile pamiętam – były to opowieści o przygodach Dziadka do orzechów”4.
Zobacz też: 28 czerwca 1932*. (kw)