Paryż. Bruno Schulz spotyka się z paryskim marszandem Andrém J. Rotgé i omawia z nim warunki zorganizowania w jego galerii wystawy swoich rysunków.
Do spotkania doszło wkrótce po przybyciu Schulza do Paryża. Dokładną datę trudno jednak ustalić. Raczej nie odbyło się ono pierwszego dnia, na pewno jednak przed 5 sierpnia, ponieważ w liście datowanym na ten dzień Rotgé odnosi się do odbytej już z Schulzem rozmowy.
Kontakt z marszandem Schulz uzyskał już w Paryżu. Chociaż żaden z zachowanych listów nie zawiera jego nazwiska, Schulz nie trafił do niego przypadkiem. Rotgé od pewnego czasu współpracował z polskimi i żydowskimi artystami działającymi w Paryżu. W jego galerii przy 140 Faubourg St. Honoré wystawiali w drugiej połowie lat trzydziestych między innymi: Marc (Marek) Sterling, Abraham Weinbaum, Mira Zylowa i przede wszystkim Joachim Weingart, który brał udział aż w ośmiu wystawach, w tym także indywidualnych1. W czasie, gdy Schulz przebywał w Paryżu, Weingart był stale obecny w Galerie André J. Rotgé. W maju i czerwcu 1938 roku miał wystawę wspólnie z Mirą Zylową, a od sierpnia do października pokazywał prace na wystawie zbiorowej. To on musiał zatem skontaktować Schulza z zaprzyjaźnionym marszandem. Czy znali się wcześniej? Wszystko na to wskazuje. Ich drogi nieraz już się przecinały. Weingart urodził się w Drohobyczu w 1895 roku2. Był uczniem gimnazjum*, do którego dwie klasy wyżej uczęszczał Schulz3. W 1912 wyjechał na studia w Akademii Sztuki w Wiedniu i przebywał tam z przerwami do 1921 roku, a więc w okresie, gdy bywał tam także Schulz. We wrześniu 1923 miał wystawę indywidualną we Lwowie, a w 1932 w Warszawie. Do Paryża wyjechał w 1925 i utrzymywał bliskie kontakty ze środowiskiem artystycznym Lwowa.
Galerie André J. Rotgé, do której zaprowadził Schulza, usytuowana była w bardzo prestiżowym miejscu, na prawym brzegu Sekwany. Przy tej samej ulicy nieopodal znajdowała się działająca od połowy XIX wieku słynna Galerie Bernheim-Jeune, z którą związani byli wówczas tacy artyści jak Umberto Boccioni, Fernand Léger czy Henri Matisse. Zważywszy na kłopoty językowe, Schulz musiał przybyć na spotkanie w towarzystwie kogoś, kto swobodnie komunikuje się w języku francuskim. Nikt bardzie do tej roli się nie nadawał niż Weingart, i to on zapewne był trzecim uczestnikiem rozmowy z paryskim marszandem. Schulz przywiózł ze sobą około stu rysunków i prawdopodobnie także grafiki z cyklu Xięga bałwochwalcza. Rotgé przystał na propozycję zorganizowania w jego galerii wystawy i być może już na pierwszym spotkaniu ustalono, że odbędzie się ona jeszcze tego roku, w pierwszej połowie listopada. (sr)