W „Dzienniku Urzędowym Kuratorium Okręgu Szkolnego Lubelskiego” ukazuje się recenzja Sklepów cynamonowych Brunona Schulza, zatytułowana „Sklepy cynamonowe”, sygnowana inicjałami j.i.
Recenzent zwraca uwagę na „bogaty indywidualizm” i „bujność doznawań” autora książki, którego talent wydaje się „nieokiełznany w swej rozlewności plastycznych sensacji”. Schulz dzięki swej niesłychanej wrażliwości i wyczuleniu wszystkich zmysłów z łatwością zaciera granice między światem rzeczywistym a „dziedziną zjawy”, wydobywa „kolorowe bogactwo czarodziejskiej rupieciarni” z „nudnej szarzyzny i pospolitości życia małomiasteczkowego”. Jego opowiadania czyta się z zainteresowaniem, mimo „niepohamowanej rozlewności werbalnej” i braku akcji. Niepokój recenzenta budzi jedynie to, czy „niesłychana bujność plastyczno-wizjonerska nie zagłuszy […] innych stojących na kartach tej książki wartościowych możliwości twórczych”1. (pls)