Bad Kudowa. Schulz spędza miesiąc w uzdrowisku, gdzie poznaje Arnolda Spaeta oraz Cecylię Kejlin i jej córkę Irenę.
O swoim pobycie w niemieckim kurorcie Bad Kudowa* (obecnie Kudowa-Zdrój na terenie Polski) Schulz wzmiankuje, lecz bez podania szczegółów, w liście do tłumacza poezji niemieckiej i germanisty Arnolda Spaeta* z 13 marca 1934: „Jakżebym Pana nie miał pamiętać i naszych miłych rozmów kudowskich!”1.
Nieco więcej na temat tego epizodu można przeczytać we wspomnieniu Ireny Kejlin-Mitelman*, opublikowanym przez Jerzego Ficowskiego* w 1984 roku (w tomie Bruno Schulz. Listy, fragmenty. Wspomnienia o pisarzu). Autorka – wówczas dwunastoletnia dziewczynka – zapamiętała między innymi pierwsze spotkanie z Schulzem w Parku Zdrojowym i niezwykłe wrażenie, jakie zrobiła na niej fizjonomia Schulza: „Na ławce naprzeciwko siedzi dziwna postać. Słońce praży, zieleń i kwiaty, a on cały ciemny – ubranie, twarz i włosy. Ciemny, skulony i jakby zamknięty w sobie. Nogi i stopy razem, dłonie złożone płasko, zamknięte kolanami, ciemna głowa wtulona między ramionami. Nieruchomo wpatruje się w Mamę”2. W ciągu następnych trzech tygodni sierpnia Schulz często się z nimi spotykał. Sporo uwagi poświęcał dziewczynce, której udzielał plenerowych lekcji rysunku („Najlepszy nauczyciel, jakiego kiedykolwiek miałam”3). Z Cecylią Kejlin*, matką Ireny, prowadził wieczorami długie rozmowy („chyba zwierzenia”4), z których zachowały się w pamięci Ireny Kejlin-Mitelman tylko pojedyncze słowa, „wymawiane dużymi literami: «Nowe Życie», «Świat jest Otwarty i Piękny», «Pana Talent»”5.
Nie wiadomo, co było przyczyną pobytu Schulza w sanatorium. Być może jakaś choroba serca. Uzdrowisko w Kudowie słynęło przede wszystkim z kuracji kardiologicznych (jeden z niemieckich przewodników określał kurort mianem „pierwszej lecznicy serca na Wschodzie”6), choć leczono też choroby nerwowe, między innymi: neurozę, zapalenie mózgu, histerię, hipochondrię oraz schorzenia układu pokarmowego, reumatyzm czy choroby płuc7. W 1922 roku ze względu na dewaluację marki niemieckiej oferta sanatorium musiała wydawać się Schulzowi zachęcająca również finansowo, ale raczej nie był to wyjazd o charakterze wypoczynkowo-turystycznym; ośrodek nie mógł zapewnić kuracjuszom tylu rozrywek, co modne kurorty europejskie lub (bliższe Drohobycza) Zakopane8.
Irena Kejlin-Mitelman wspomina, że Schulz unikał zebrań towarzyskich i nie korzystał z dostępnych atrakcji sanatorium. Na wspólną wycieczkę krajoznawczą poszedł raz, do Schädelkapelle* (Kaplicy Czaszek). Później podobno „przez parę dni szkicował z pamięci fantasmagorie czaszek i piszczeli”9.
Przyjaźń Schulza z Cecylią Kejlin trwała jeszcze kilka lat, a jej owocem była obfita korespondencja, zaginiona w czasie wojny.
Zobacz też: wiosna 1924, 1980 rok*, 1984 rok. (jo)