Lwów. W dzienniku „Chwila” ukazuje się szkic krytyczny Artura Sandauera pod tytułem Bruno Schulz – poeta sofista.
Sandauer* oparł swój pierwszy szkic poświęcony twórczości Schulza na oryginalnym koncepcie. Jego zdaniem sofista to ktoś, kogo logika wrażeń zmysłowych doprowadziła do sprzeczności z logiką pojęciową. Wyobraźnia bowiem rządzi się własnymi prawami, a materiałem są dla niej nie pojęcia, lecz same rzeczy. Do połowy XIX wieku starano się, aby to, co logiczne, i to, co estetyczne, nie było rozbieżne. Dopiero później pisarze zaczęli tworzyć dzieła o strukturze stricte estetycznej.
Początkowo byli to wyłącznie poeci (Paul Verlaine, Arthur Rimbaud, Rainer Maria Rilke*). W prozie udało się tego dokonać dopiero w wieku XX – na przykład w twórczości surrealistów, Tomasza Manna*, Franza Kafki*, Witolda Gombrowicza* i Brunona Schulza. W ich dziełach akcją kierują nie losy bohaterów, ale wewnętrzna logika obrazów czy słowne asocjacje. Czytelnikom trudno jest się z tym pogodzić – stąd nieusprawiedliwiony epitet dziwaczności rzucany przez krytyków pod adresem Schulza, nigdy nieużywany przeciwko poetom. Twórczość Schulza jest zatem według Sandauera sofistyczna – przenosi bowiem zdobycze nowej poezji do prozy. Zamienia metaforę w akcję1.
Swoistą kontynuacją tego szkicu jest tekst Bruno Schulz i romantycy, opublikowany w „Chwili”* z 10 lipca 1937 roku*. (pls)