Warszawa. W 13 numerze „Apelu”, dodatku do „Kuriera Porannego”, ukazuje się opowiadanie Marii Wrześniewskiej-Kruczkowskiej Psychostenik, będące pastiszem między innymi prozy Brunona Schulza.
Autorka dedykuje swe humorystyczne opowiadanie Witoldowi Gombrowiczowi*, Światopełkowi Karpińskiemu (laureat Nagrody Młodych Polskiej Akademii Literatury za tom Trzynaście wierszy (1936)) i Schulzowi. Kreśli w nim niepozbawiony swady groteskowy portret dziecięcia, które było już „małpą, Modrym Cielęciem, synem pięknego orangutana Wau-Wau i małpy pokojowej”, a teraz rodzi się jako „Idiota”. Kolejne perypetie, jakby wypluwane przez skarykaturowaną fabułotwórczą maszynerię Schulzowskiej Wiosny, poprzez pozbawione złudzeń niemowlęctwo, dzieciństwo w objęciach wstrętnej piastunki zjedzonej ostatecznie przez karaluchy, eksperymenty logiczno-matematyczne okresu pokwitania, odkrycie i kolonizację wschodniej Pupadurke, przemianę w ciężarną matkę, prowadzą ku finałowi, w którym bohater-narrator wyznaje: „Umarłem przy pierwszym porodzie, wydając na świat dwa piękne karaluchy czwartej płci. Tak, ten fakt stał się dla tych naszych uczonych materiałem do gruntownego badania”1.
Trudno doszukiwać się bliskiego pokrewieństwa tekstu Mari Wrześniewskiej-Kruczkowskiej z twórczością Schulza. Dostrzegamy zaledwie kilka powierzchownych elementów fabularnych (ojciec, karaluchy, naukowy eksperyment, metamorfoza) oraz narracyjnych (pierwszoosobowa narracja z punktu widzenia dziecka), grę fantastycznej wyobraźni charakterystyczną zwłaszcza dla Wiosny. Ten skromny zasób zapożyczeń wskazuje jednak na to, co przeciętnemu czytelnikowi mogło rzucać się w oczy podczas pobieżnej lektury Sklepów cynamonowych i Sanatorium pod Klepsydrą, a zwłaszcza to, że jakikolwiek pierwiastek fantastyczny i odniesienie do świata pozazmysłowego, rządzącego się własnymi zasadami, dalekimi od racjonalnych, przyczynowo-skutkowych zasad świata fizycznego, kierowało myśl w stronę twórczości Schulza2. (pls)