(A) Lwów. W 131 numerze „Naszej Opinii” ukazuje się napisana przez Izydora Bermana recenzja Sanatorium pod Klepsydrą Brunona Schulza, zatytułowana Życie zaczarowane.
(B) Warszawa. W numerze 5 „Steru” Barbara Lewitówna publikuje recenzję Sanatorium pod Klepsydrą zatytułowaną Proza Brunona Schulza.
(A) Zdaniem Bermana* źródłem twórczych impulsów Schulza jest „okres nieśmiałych i wpół świadomych przeżyć pierwszego dzieciństwa, zawieszonego pomiędzy marzeniem a rzeczywistością”. Sklepy cynamonowe były książką, która wskrzeszała młodość, „nazywając ją nowymi słowami”. W kolejnej książcepoeta wraca w okolice swego utraconego raju. Jego utwory to fantastyczne wycieczki w dawność, w tajemnicę, nasycone „odkrywczym intelektualizmem”. Schulz bowiem „wyraża niewyrażalne” nie tylko za pomocą języka i symboliki, lecz także pracy intelektu. To dlatego jego proza „kojarzy fenomenalny polot z logiką, głębię z konkretnością, obraz z jego utajonym sensem”. Wszystko, co najważniejsze w jego twórczości, wyraża opowiadanie Księga – zadaniem poety jest zbieranie śladów potwierdzających istnienie „genialnej epoki życia”. To, co się na nią składa, zostało z kolei wplecione w fantastyczną nowelę Wiosna, której wnikliwość, kolorystyka, wirtuozeria słowa i siła intuicji olśniewają i przerażają czytelnika. Trudno ponadto dorównać Schulzowi w „ewokacji różnych stanów przyrody”, jest on bowiem ich niezrównanym znawcą i badaczem. Nawet z rzeczy najbardziej abstrakcyjnych wydobywa ich niewidzialną treść, dzięki czemu przybierają formy konkretne i zmysłowe. Stosunek Schulza do rzeczy przypomina postawę Rainera Marii Rilkego* – obu napełniają one „tajemną i religijną emocją”. Na koniec recenzent „Naszej Opinii” stwierdza, że Sanatorium pod Klepsydrą to książka dla smakoszy – jej subtelny artyzm i wyostrzony intelektualizm nie jest dostępny każdemu i nawet wtajemniczeni czytelnicy nie będą w stanie na co dzień się nią objadać1.
O tej pochlebnej recenzji wspomniał Schulz Romanie Halpern* w liście z 21 lutego 1938 roku*, dodając, że jej autora „w parę dni później zbili ciężko endeccy studenci”2.
(B) Lewitówna uważa, że w Sanatorium pod Klepsydrą Schulz rozwija „własny, odmienny i specyficzny rodzaj literacki”, zapoczątkowany w tomie fantastycznych opowiadań z pogranicza snu i jawy, Sklepy cynamonowe, który wzbudził duże zainteresowanie, wywołał „najsprzeczniejsze zdania” i sprawił, że nowy, nieznany dotychczas pisarz wysunął się na „jedno z pierwszych miejsc młodej literatury polskiej”. Proza Schulza, oszałamiająca bogactwem zmysłów, dla niektórych może być trudna, a nawet nużąca ze względu na długie, zawiłe zdania, „dziwaczne skojarzenia i przenośnie” i wybujały styl. Słowem: przez formę, która przytłacza treść. Niesłusznie – w prozie tej „każde słowo jest potrzebne i niezastąpione i dopiero wszystkie razem wyzwalają zaklęte piękno rzeczy”. Tylko metaforyka – przeważnie malarska – czasem prowadzi autora na manowce. Proza Schulza „posiada zdolność odrealniania rzeczy realnych i skomplikowania rzeczy prostych”, co najlepiej widać w opowiadaniu Wiosna. Fantastyka tej prozy opiera się na deformacji rzeczywistości przypominającej marzenie senne, w której zacierają się granice przestrzeni i czasu oraz panuje wszechobecny relatywizm. Deformacja ta nie wypacza jednak obrazu rzeczywistości, lecz „wzbogaca go, czyni go ciekawszym i pełniejszym, […] przenosi w całkowicie odmienną i odrębną atmosferę psychiczną”. W książce Schulza najbardziej uderza czytelnika umiejętność wywoływania nastrojów – widać to zwłaszcza w takich opowiadaniach jak Martwy sezon czy Sanatorium pod Klepsydrą. Mimo to zdaniem recenzentki „Steru” proza ta „nie jest przeznaczona dla szerokiego ogółu czytelników”. Pewne jest jednak, że nikogo nie pozostawi obojętnym3. (pls)