Drohobycz. Na starym cmentarzu żydowskim zostają postawione nagrobki Jakuba i Henrietty Schulzów zrealizowane według projektu Brunona.
Wykonawcą macew zaprojektowanych przez Schulza po śmierci rodziców był drohobycki rzeźbiarz Ignacy Łobos*. Na podstawie wspomnień Adama Prockiego* – po wojnie znanego artysty rzeźbiarza, a wówczas pomocnika Łobosa – Jerzy Ficowski* zrekonstruował przybliżony wygląd pomników: „Były to dwa, różniące się pewnymi detalami, nagrobki z płyt o grubości około 15 centymetrów, o kształcie będącym jak gdyby stylizowanym zarysem świecznika, po którego obu stronach, w kilku kondygnacjach-spiętrzeniach, znajdowały się jego ramiona, powstałe przez wycięcie w bocznych krawędziach płyty – symetrycznie – ostrokątnych, głębokich wcięć, tworzących geometrycznie proste rozgałęzienia. Górne krawędzie tych rozgałęzień były poziome i – jakby zamiast stylizowanych świec – umieszczone na nich były rzeźbione kiście winogron. Cała ta konstrukcja pionowa osadzona była na poziomej podstawie i nosiła napis w języku polskim (być może uzupełniony następnie inskrypcją żydowską, ale pamięć świadków nie jest tego pewna), zawierający imię i nazwisko oraz daty”1.
Macewy Jakuba* i Henrietty Schulzów* zostały zniszczone przez Niemców podczas drugiej wojny światowej wraz z całym starym cmentarzem żydowskim*. Nie jest jednak wykluczone, że do dziś zachowały się dwa warianty tych pomników. Jak wynika ze świadectw Adama Prockiego i drohobyckiego prawnika Leona Freissa*, na które powołuje się Jerzy Ficowski, pierwotnym projektem Schulza inspirowane były rzeźby na grobach rodziców Ignacego Łobosa oraz nagrobki samego Łobosa i jego żony, które wciąż znajdują się na katolickim cmentarzu* w Drohobyczu.
Zobacz też: 23 czerwca 1915*, 23 kwietnia 1931. (jo)