15 grudnia 1965, środa

Jerzy Ficowski w czasopiśmie „Współczesność” publikuje artykuł zatytułowany W poszukiwaniu śladów Brunona Schulza.

W numerze 25–26 z 1965 roku czasopisma literackiego „Współczesność” ukazuje się artykuł Jerzego Ficowskiego* zatytułowany W poszukiwaniu śladów Brunona Schulza. Jest to utrzymana w poetyce reportażowej relacja z podróży do Lwowa*, Drohobycza* i Truskawca*, którą Ficowski odbył w 1965 roku. Celem wyprawy było poszukiwanie materiałów na temat życia oraz losów dorobku Brunona Schulza w jego regionie rodzinnym. Ficowski oceniał tę podróż jako niepowodzenie, jej plon badawczy to: „Pięć rysunków Schulza, znalezionych u jednego z mieszkańców Lwowa. Jeden rysunek – w Galerii Obrazów, którego fotografię przywiozłem. Jeszcze fotokopia ocen szkolnych Schulza z lat 1902–1910 – od pierwszej klasy do matury – znalezionych w archiwum w Samborze*”1. Narracja tego tekstu opiera się na napięciu między nadziejami na odnalezienie nieznanych materiałów a rozczarowaniem ich nieobecnością.

We Lwowie Ficowski odwiedza mieszkanie, w którym przed wojną mieszkała z mężem Debora Vogel*, i przywołuje rozmowę z pamiętającą Voglów dozorczynią, która przyznaje się do spalenia wszystkich pozostawionych przez byłych lokatorów papierów podczas prac porządkowych. Kolejnym przystankiem na lwowskim etapie podróży Ficowskiego jest dawne mieszkanie Elli Schulz-Podstolskiej*. Ficowski również tu przywołuje rozmowę z powojenną lokatorką mieszkania, która także informuje go o zniszczeniu zachowanych materiałów. „Czy były jakieś rysunki? Tak. Był jeden: podobizna – dziwna jakaś – dziewczyny –  dziwnej jakiejś dziewczyny. Ale rysunek był przerżnięty nożem i splamiony krwią. Myślałam, że to mogła być ludzka krew! Nie mogłam tego trzymać pod moim dachem. Którejś niedzieli, odwiedzając grób rodzinny na cmentarzu, wzięłam ten zakrwawiony rysunek i wrzuciłam przez szparę do jakiejś mogiły”2.

W relacji z wizyty w Drohobyczu i Truskawcu również widoczne jest rozczarowanie nikłymi odkryciami i stanem pamięci o Schulzu. Narracja Ficowskiego koncentruje się jednak na doświadczeniu genius loci i porównaniu przestrzeni opisanej przez Schulza w opowiadaniach z przestrzenią doświadczaną przez wędrującego śladami Schulza Ficowskiego. Dostrzeżone zbieżności stają się dowodem na zakorzenienie Schulzowskich wizji w realnej przestrzeni miejskiej. 

W końcowym fragmencie artykułu Ficowski odnosi się do zdjęcia przedstawiającego Schulza na schodach jego domu przy ulicy Floriańskiej*. Ficowski zestawia tę fotografię z lat trzydziestych ze zrobionym przez siebie zdjęciem tych samych schodów – tym razem pustych – z roku 1965. W zestawieniu tych zdjęć (notabene stanowiących ilustrację artykułu) Ficowski dostrzega symboliczną reprezentację losów Schulza i jego spuścizny.

Fragmenty artykułu W poszukiwaniu śladów Brunona Schulza zostały przez Ficowskiego wykorzystane w Regionach wielkiej herezji*, w rozdziałach Fantomy a realność oraz Dzieła ocalałe i zaginione.

Zobacz też: 1959*, 1967*. (mr)

  • 1
    Jerzy Ficowski, W poszukiwaniu śladów Brunona Schulza, „Współczesność” 1965, nr 25–26, s. 6.
  • 2
    Ibidem.